Znani mi faceci kompletnie nie mają
pojęcia jak robi się ogórki kiszone. Ale wszyscy wiedzą jak
powinny takie ogórki smakować. U każdego pojawia się natychmiast
rozmarzony wyraz twarzy, kiedy wspominają takie ogórki w chwilach
zupełnie nie ogórkowych, np. w grudniu.
Nie jestem facetem, ale moje pojęcie
jak osiągnąć kiszonego ogórka w słoiku po trzech miesiącach
leżakowania było zerowe. Wydawało mi się, że po prostu się nie
da.
Tkwiłam w tym przekonaniu do chwili,
aż jeden z naszych znajomych od zimowych, piątkowych wypraw do pubu
nie przyniósł słoika z pięknie mętną cieczą, pachnącą
czosnkiem i koprem.
Towarzystwo przy barze natychmiast się
skupiło wokół słoika. Każdemu błyskawicznie przypomniało się
dzieciństwo i ogórki u babci, wyciągane z beczki w sierpniowe
popołudnie.
Popatrzcie, taka niepozorna z wyglądu
rzecz: słoik, a ile wspomnień uruchomiła.
Ogórki smakowały nieziemsko dobrze.
Były twarde, pełne aromatu i zupełnie nie grudniowe.
Jak robi się takie cuda?
Niestety, znajomy był ekspertem
jedynie od degustacji. Autorem mistrzowskich ogórków była mama
szanownego kolegi. Zaczęłam regularne podchody w uzyskaniu
przepisu.
I tak minęła zima, wiosna. Przepis
był ciągle nieuchwytny.
Zaczął się sezon ogórkowy i doszłam
do wniosku, że czas wziąć sprawy w swoje ręce.
Małosolne wychodzą mi świetnie.
Od tego postanowiłam zacząć.
Kolejnym krokiem były przepisy niezastąpionych blogerek. Na końcu
sięgnęłam po Szymanderską. Podumałam się nad procesami
chemicznymi oraz znaczeniem wysokiej temperatury i w rezultacie
wsadziłam pierwsze trzy kilo ogórków do słoików.
Z tej krynicy wiadomości wyszła pierwsza partia ogórków kiszonych na zimę.
Zrobiłam je dwa tygodnie temu i nie
mogłam się doczekać, żeby jeden ze słoików poddać egzaminowi.
Wczoraj okazało się, że ogórki
wyszły perfekcyjnie. Nic dodać, nic ująć.
Trzy kilogramy niedużych ogórków
zajęły 9 litrowych słoików.
Bierzcie ze mnie przykład i ruszajcie
do kiszenia ogórków na zimę.
Ogórki kiszone w
słoikach na zimę
(na 9 litrowych słoików)
3 kg małych, twardych ogórków
gruntowych
korzeń chrzanu (do każdego słoika 5
centymetrowy kawałek)
zielony koper (najlepiej baldachimy)
czosnek (po dwa ząbki na słoik)
liście czarnej porzeczki lub dębu
albo wiśni
sól (jedna łyżka soli niejodowanej*
na litr wody)
woda
Ogórki musimy dokładnie umyć.
Najlepiej zanurzyć ogórki na godzinę w zimnej wodzie a po godzinie
umyć je i odcedzić.
Słoiki, do których chcemy włożyć
ogórki, musimy najpierw wyparzyć. W tym celu zagotowujemy je w
garnku lub wkładamy do zimnego piekarnika i pieczemy je w 180
stopniach 15 minut. Tylko pamiętajcie: słoiki wkładamy do zimnego
piekarnika.
Do wyparzonych słoików wkładamy
przyprawy: baldachim kopru, 2 ząbki czosnku, kawałek chrzanu, dwa
liście porzeczki lub wiśni (na jeden słoik) i układamy ciasno
ogórki.
Podobno jaśniejsza strona powinna być
u góry. Przekornie, zrobiłam kilka słoików odwrotnie. Jaki będzie
efekt tej zamiany, przekonam się za kilka miesięcy.
W garnku zagotowujemy 5 litrów wody.
Sypiemy pięć łyżek soli.
Gorącą wodą z solą zalewamy ogórki
(nie powinny wystawać). Nakładamy nakrętki ale ich nie zakręcamy.
Słoiki umieszczamy np. w kartonie i
zostawiamy w spokoju na trzy dni.
Po trzech ciepłych dniach (obecnie nie
ma problemu z temperaturą) sprawdzamy co słychać u naszych
zakiszeńców.
Woda powinna być mętno żółtawa a
zapach oszałamiający.
Zakręcamy nakrętki ile sił w rękach
i wstawiamy słoiki do garnka, którego dno wykładamy ściereczkami
i wlewamy zimną wodę, do trzech czwartych wysokości słoika.
Włączamy piec i powoli zagotowujemy wodę w garze.
Nie odchodźcie za daleko. Od momentu
zagotowania, z zegarkiem w ręku, odliczamy jedną minutę i
zdejmujemy gar z ognia.
Słoiki muszą w tym garze wystygnąć.
Chłodne słoje pełne ślicznych
ogórków zanosimy do spiżarni, gdzie ciemno i chłodno.
Potem czekamy z niecierpliwością dwa
tygodnie i przeprowadzamy pierwszą próbę. Jeśli wyjdzie
zadowalająco, to jest szansa, że i w grudniu kiszone ogórki będą
pod ręką.
- sól niejodowana podobno jest tu konieczna. Dla małosolnych nie ma chyba znaczenia ale w przypadku ogórków o przedłużonej trwałości już tak. Niestety, 99% soli w sklepach ma napis „jodowana”. W końcu, w jednym z marketów kupiłam worek, który wystarczy mi chyba do końca życia.Widziałam też torebki z napisem „sól do kiszenia ogórków”. I ta występowała w mniejszych porcjach.
Polecam bardzo
Ogorki w sloikach sa moimi ulubionymi. A ogorki kiszone to juz w ogole!
OdpowiedzUsuńAle po co to gotowanie? Ogórki świetnie przechowują się nawet do maja bez pasteryzacji.
OdpowiedzUsuńHm, gotowanie przerywa procesy "gnilne" w słoikach. Krótko mówiąc, po zagotowaniu zawartość słoików po pół roku jest ciągle taka sama jak po trzech dniach od włożenia do nich ogórków. Jędrna i pachnąca.
UsuńPyszności zamknięte w słoikach :D
OdpowiedzUsuń