Jakie
piękne słońce świeci. Jakie piękne 14 stopni pokazuje termometr.
Tydzień temu przemilczałam upały ale koniec tego dobrego. Jak
dziesiątego lipca może być siedem stopni o poranku?
Już wolę milczeć o upałach niż z przerażeniem szukać szalika w lipcu.
Zagrzebałam
się w mapach. Czas rozpracować trasę wycieczkową, zaplanowaną na
koniec miesiąca.
Z
grubsza wiem dokąd jadę i jakie chcę miejsca odwiedzić, jednak
pomiędzy Białowieżą i Lublinem jest jakieś 240 km i pewnie
niejedno do obejrzenia.
Jak
mało człowiek wie o tym, co za miedzą.
Jeździłam
oglądać jakieś stare kamienie na krańcu świata a nigdy nie
wpadło mi do głowy, żeby pojechać w Polskę. A może to tak
działa? Żeby zatęsknić za tym, co mamy na wyciągnięcie ręki,
trzeba spojrzeć na to z daleka?
Ktoś kiedyś powiedział, że ziemia obiecana jest zawsze po drugiej stronie pustyni.
Tym
razem padło na Ścianę Wschodnią. Dla mnie to egzotyka
porównywalna do wycieczki na Islandię.
Ludzie
wymieniają się planami wakacyjnymi. Ci jadą na Sardynię, inni do
Turcji, kolejni planują włóczęgę po Chorwacji. Na szczęście
wszyscy nasi znajomi wykazali się zdrowym rozsądkiem i ani im w
głowach Tunezje i Egipty. Nawet nasza zagorzała fanka egipskich
plaż, słodka Agnieszka, w tym roku powiedziała „nie” faraonom.
Mądra dziewczyna.
Jak
co roku, część naszych znajomych martwi się pogodą nad
Bałtykiem. Jeśli macie skłonności do hazardu, to możecie
próbować obstawiać ilość ciepłych dni w lipcu nad morzem.
Wiecie,
że w Toskanii można znaleźć agroturismo w cenie porównywalnej do
kwatery w Jastarni?
Pewnie
większość ma już bardzo sprecyzowane plany na spędzenie urlopu.
Może ktoś się wybiera pod koniec miesiąca do Białowieży? Może
spotkam po drodze kogoś znajomego? Lub może ktoś ma w planach
Roztocze?
Moja
wędrówka będzie nieco chaotyczna i dyktowana oczami. Jedziemy
gdzie oczy poniosą.
Tak
jeszcze nie podróżowałam ale jestem przekonana, że będzie
niecodziennie.
Na
razie jednak studiuję mapy, bo spontan spontanem, ale mapę mieć
trzeba.
Na
mroźną lipcową sobotę mam ciasto obłędnie letnie. Wiśnie teraz
smakują niezależnie od słupka rtęci. Są soczyste i aromatyczne.
Kilogram mieszka już w słoiku razem ze spirytusem .
Te co
zostały na drzewku, wykorzystałam do ciasta.
Zapraszam
Kruche ciasto z kremem
waniliowym i frużeliną wiśniową
ciasto:
2 szklanki pszennej mąki
1/4 kostki masła
2 łyżki smalcu
1 żółtko
1 łyżka cukru pudru
3 łyżki lodowatej wody
szczypta soli
Szybciutko siekamy składniki. Potem
jeszcze szybciej zagniatamy składniki i formujemy kulę. Przekładamy
ciasto do folii, rozpłaszczamy dłonią (łatwiej się potem
rozwałkuje) i wkładamy do lodówki na minimum godzinę.
W czasie kiedy ciasto się chłodzi,
przygotowujemy krem waniliowy.
krem waniliowy:
pół litra mleka
1 laska wanilii
5 żółtek
1/4 szklanki drobnego cukru
2 łyżki (płaskie) mąki pszennej
1,5 łyżki mąki kukurydzianej
Żółtka ucieramy z cukrem na jasną
masę a potem mieszamy z mąkami. Mleko zagotowujemy i powoli wlewamy
do masy jajecznej. Mieszamy i stawiamy na malutkim ogniu. Mieszamy aż
masa zacznie się gotować (delikatnie). Gotujemy jeszcze minutę
ciągle mieszając.
Zdejmujemy garnek z pieca i przykrywamy
krem folią spożywczą by nie zrobił się kożuch. Lekko studzimy.
Wyjmujemy spód ciasta z lodówki i
wylewamy na niego krem waniliowy.
Studzimy ciasto i na masę waniliową
wykładamy frużelinę wiśniową.
frużelina wiśniowa:
2 szklanki wydrylowanych wiśni
pół szklanki cukru
1,5 łyżeczki żelatyny
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
Wiśnie zasypujemy cukrem i zostawiamy
na kwadrans. Po kwadransie zagotowujemy je na małym ogniu. W
szklance mieszamy odrobinę wody z mąką ziemniaczaną i wlewamy do
gotujących się wiśni. Mieszamy by masa zgęstniała i po jej
zagotowaniu zdejmujemy z pieca. Do gorącej masy wlewamy rozpuszczoną
żelatynę i dokładnie mieszamy.
Studzimy frużelinę ( może być
ciepła ale nie gorąca) i wylewamy na krem waniliowy.
Komu mało atrakcji może każdą
porcję udekorować łyżką bitej śmietany.
Ale pycha!
Smacznego
Udanego urlopu Limonko, ja nigdzie nie wyjezdzam, z wiadomych wzgledow, ale Tobie zycze pieknych chwil, wspanialych widokow i pogody.....a ciasto, obłędne:))))Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOch, do urlopu jeszcze prawie dwa tygodnie. Ale pięknie dziekuję. I pozdrawiam serdecznie:))
UsuńOch, pogoda tego lata nie rozpieszcza. Dobrze, ze w przygodach i podrozach pogoda nie przeszkadza. Ciasto wyglada pysznie! W sam raz i na upaly i na deszczowe dni na pocieszenie :)
OdpowiedzUsuńWszystko jest prawdą:))
UsuńWygląda wspaniale. Chętnie zjadłabym teraz kawałek na drugie śniadanie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:))
UsuńAleż ma cudowny kolor, pyszne musiało być :)
OdpowiedzUsuńJa wakacji nie zaplanowałam; nie wiem nawet jeszcze, czy mi jakieś przypadną w udziale w tym roku...
Tobie życzę najcudowniejszych :)