Jak można zacząć Nowy Rok?
Powinien to być początek z fantazją i nietuzinkowy. Taki, który
pamiętałoby się jeszcze w lipcu.
Przychodzą wam do głowy jakieś
pomysły? Podpowiedzcie mi, bo mój patent na spektakularny początek
roku był nieco drastyczny.
Efektem są szwy. Nie pytajcie mnie
gdzie je mam. Zdradzę tylko, że łaskoczą mnie w język.
Pewne jest jedno: w lipcu na pewno będę
pamiętać mój początek roku.
Skoro nie mogę jeść ani pić, to
mogę sobie przynajmniej poczytać o jedzeniu.
Nawiozłam książek jak zwykle i teraz
czekam na możliwości wcielenia w życie książkowej teorii.
Kiedy byłam poprzednio w Londynie,
pojechałyśmy z Córką na warsztaty kulinarne. Czas był przed
Halloween i na stoiskach mnożyły się dziesiątki ciast, ciastek,
tortów i słodkich drobiazgów na temat. Jako, że Anglia jest
stolicą rzeźbienia z lukrze cukrowym, mnogość przyborów i
składników mogła przyprawić o zawrót głowy.
Mnie średnio interesują dzieła z
użyciem tony lukru ale trzeba przyznać, że robiły wrażenie.
Jako, że to były targi kulinarne, to
i stoiska z książkami o pieczeniu, smażeniu, formowaniu obrodziły.
Mało tego, można było spotkać autorów. Jedni podpisywali, inni
urządzali show przed liczną publicznością.
Dopadłam wtedy książkę cukiernika Erica Lanlarda. Książka ma tytuł „Chocolat” i to wyjaśnia właściwie wszystko. Na dodatek sam mistrz miotał się po scenie, pokazując co można wyczarować z czekolady.
Pokaz był pyszny i aż ślinka ciekła na widok zarówno Mistrza, jak i jego dzieł.
Dopadłam wtedy książkę cukiernika Erica Lanlarda. Książka ma tytuł „Chocolat” i to wyjaśnia właściwie wszystko. Na dodatek sam mistrz miotał się po scenie, pokazując co można wyczarować z czekolady.
Pokaz był pyszny i aż ślinka ciekła na widok zarówno Mistrza, jak i jego dzieł.
Pierwszym z ciast, które zrobiłam po
przyjeździe było karmelowe ciasto z solonym masłem.
Było genialne. Nie miałam czasu
wcześniej go zaproponować i myślę, że dziś jest dobry dzień.
Jedzenie odpada w moim przypadku, ale
wspominanie jest niegroźne i nie trzeba przy nim „kłapać
dziobem”( to cytat z mojego lekarza; mówienie na razie też mam
zakazane).
Tak wygląda przepis na salted
butter caramel cake wg Erica Lanlarda:
ciasto karmelowe:
225 g ciasteczek digestive
300 g jasnego brązowego cukru
2 łyżki wody
100 ml kremówki
100 g solonego masła
2 szczypty soli
ciasto czekoladowe:
200 g ciemnej czekolady, połamanej
100 g masła niesolonego
150 ml mleka
4 jajka (osobno żółtka, osobno
białka)
100 g drobnego cukru
100 g maki
czekoladowa polewa:
200 g ciemnej
czekolady, połamanej na kawałki
200 g kremówki
Najpierw robimy
ciasto karmelowe. Przygotowujemy dwie formy o średnicy 22 cm każda.
Wykładamy je papierem do pieczenia.
Rozdrabniamy w
blenderze lub za pomocą wałka i woreczka foliowego ciastka. Do
rondla z grubym dnem wsypujemy cukier i wlewamy wodę. Podgrzewamy
nie mieszając aż zrobi się karmel*. Zdejmujemy karmel z ognia i
ostrożnie wlewamy kremówkę. Spotkanie tych dwóch składników
przebiega burzliwie więc uważajcie na ręce. Po wmieszaniu kremówki
dodajemy masło i sól. Na koniec wsypujemy ciasta i wszystko
dokładnie mieszamy.
Masę karmelową
dzielimy na dwie części i wykładamy nimi przygotowane wcześniej
formy. Teraz wstawiamy je do lodówki by stężały.
Przygotowujemy
ciasto czekoladowe.
Czekoladę, masło
mleko rozpuszczamy w misce umieszczonej na parującym garnku. Potem
lekko studzimy.
Białka ubijamy na
pianę. Żółtka w osobnej misce ubijamy z cukrem na puch. Wlewamy
wystudzoną czekoladę i mieszamy. Mąkę przesiewamy przez sito i
ostrożnie łączymy z masą czekoladowo jajeczną. Na koniec
delikatnie mieszamy z ubitym białkiem.
Wyjmujemy krążki
karmelowe z lodówki.
Do jednej z form
(z krążkiem karmelowym na dnie) wlewamy połowę ciasta
czekoladowego.
Teraz zdejmujemy
papier z drugiego krążka i przykrywamy nim ciasto czekoladowe.
Ostatnią warstwą
jest druga połowa ciasta czekoladowego. W skrócie wygląda to tak:
na dole karmel, potem ciasto czekoladowe, znów karmel, a na koniec
ciasto czekoladowe.
Piekarnik
nagrzewamy do 180 stopni i pieczemy ciasto 25-30 minut. Zostawiamy je
w formie 15 minut a następnie wyjmujemy i schładzamy.
Schłodzone ciasto
polewamy polewą czekoladową i posypujemy kryształkami soli lub
ziarenkami granatu.
Polewa:
Czekoladę łamiemy
i wkładamy do miski. W rondlu podgrzewamy prawie do zagotowania
śmietankę. Wlewamy 1/3 śmietany do czekolady. Zostawiamy na
minutkę, do czasu aż czekolada zacznie się rozpuszczać.
Wlewamy resztę
kremówki i dokładnie mieszamy. Polewamy ciasto.
Nie będę
ukrywać, że wizja dwóch warstw karmelu i dwóch czekoladowych
biszkoptów uwieńczonych czekoladową polewą podziałały na
wyobraźnię.
Musiałam to
ciasto zrobić i już. Nieco się poirytowałam ściągając lekko
miękkie karmelowe krążki z papieru ale w końcu doszłam do
wniosku, że naderwany karmel smakuje tak samo jak nie naderwany. I
jest pięknie wtopiony w czekoladowy biszkopt.
Piekłam to ciasto
w dwóch wersjach: dla tych co lubią perwersję czyli czekoladę z
solą i tych, którzy pozostają w bardziej łagodnych klimatach
czyli bez soli, za to z granatem.
Obie były
rewelacyjne. Gdybym miała typować mojego faworyta, to byłaby to
wersja z solą.
Niestety, na razie
ani sól, ani biszkopt, karmel czy nawet granaty nie wchodzą w grę.
Na razie tylko płyny i to raczej chłodne.
Życzę smacznego
i żadnych drastycznych przygód.
Świetne ciasto. Akurat ostatnio wzięła mnie ochota na ciasto z granatem :)
OdpowiedzUsuńOj, oj, oj oj...szwy na jezyku?? NIe pytam co robilas i gdzie robilas Zdrowia zycze i pozdrawiam serdecznie mimo, ze szaruga za oknem!:))
OdpowiedzUsuńTakie polaczenie smakow musi byc obledne! Mniam! Dobrze, ze zakaz klapania dziobem nie jest na zawsze i moze niedlugo nie tylko patrzenie na ksiazki kucharskie przed Toba Limonko, ale tez degustacja :)
OdpowiedzUsuńZdrowia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:))
UsuńSzybkiego powrotu do zdrowia i możliwości :kłapania dziobem" życzę :)
OdpowiedzUsuńCiacho wygląda bajecznie :)
Mam tę książkę, i uwielbiam ją oglądać, te wszystkie czekoladowe pyszności, mmm... Z tym, że mam polską wersję językową, gdzie biscotti nazwane zostały biszkopcikami...
Ja się tu męczę a książka jest na polskim rynku!:))
OdpowiedzUsuńZaraz zacznę poszukiwania. Dzięki za życzenia. Na razie najlepszą potrawą jest owsianka;))
Limonko ,Limonko ,Limonko ,czy już Ci pisalam ,że Cię uwielbiam ? Co do ciasta wygląda przepysznie .ZDROWIA życzę
OdpowiedzUsuńPrzepięknie to ciasto wygląda. Duży plus za dodanie granatu.
OdpowiedzUsuń