Zrobiłam zakupy na wyczucie. Listę
sprawunków oczywiście zostawiłam w domu. Targam siaty próbując
odgrzebać w myśli kolejne punkty na liście. I mimochodem moja
podświadomość rejestruje coś, co mi zdecydowanie zgrzyta w
świecie zewnętrznym.
Staję i szukam źródeł tego zgrzytu.
Mój wzrok pada na wystawę sklepową. Stoję i gapię się jak żona
Lota. Na wystawie peleryny, chusty, kurtki, piękne spódnice w kratę
i swetry, dużo swetrów.
Zaraz, zaraz, a gdzie sandałki? Gdzie
podziały się kapelusze słomkowe i sukienki na ramiączkach.
Kiedy zniknęły szorty i kremy do
opalania?
Przeoczyłam coś? Na pewno wyprzedaże.
Na sto procent zgubiłam moment, kiedy ilość gołych brzuchów
staje się odwrotnie proporcjonalna do białych bluzek.
Po odkrywczym wniosku, że w handlu
zapanowała już jesień, dotarło do mnie, że na dodatek zaczął
się wrzesień a z nim rok szkolny.
Coś się stało z sierpniem.
Przynajmniej z moim sierpniem. Mieliście sierpień w tym roku? Może
jakimś dekretem lub ustawą sierpień został w tym roku odwołany?
Proszę, pomóżcie mi znaleźć
sierpień.
Nie dość, że zapominam list
zakupowych, to na dodatek gubię miesiące. Pewnie nie pamiętam, ale
gdzieś kiełkuje mi podejrzenie, że zgubiłam coś jeszcze.
Na szczęście przepisu na tę tartę
nie zgubiłam, nie zapodział się sierpniu. Jest i mogę ją wam
polecić.
Kruche oliwkowe ciasto
z ricottą, figami, miodem i...brie.
Ciasto:
75 ml oliwy z oliwek
2 szklanki mąki pszennej
pół szklanki cukru
skórka starta z jednej cytryny
1 jajko
pół łyżeczki proszku do pieczenia
nadzienie:
3 łyżki konfitury figowej
1 opakowanie serka ricotta
1 jajko
oraz
1 mały serek brie
kilka świeżych fig
3 łyżki płynnego miodu
garść pokruszonych orzechów np.
włoskich do posypania
Praca jest zadziwiająco prosta.
Włączamy piekarnik i nastawiamy
temperaturę 180 stopni.
Zaczniemy od ciasta.
Do miski wsypujemy i wlewamy wszystkie
składniki i miksujemy do ich połączenia. Kiedy otrzymamy zgrabną
żółtą kulę, wylepiamy nią formę na ciasto.
Nakłuwamy je widelcem i wkładamy do
piekarnika na 10 minut.
Podpieczone ciasto wyjmujemy z
piekarnika (nie wyłączajmy go, bo zaraz ciasto wyląduje w nim
ponownie).
Do miski dajemy ser, jajko i miksujemy
na gładką masę.
Podpieczone ciasto smarujemy konfiturą.
Na niej rozkładamy plastry pokrojonego serka brie. Na serek dajemy
warstwę ricotty. Wyrównujemy powierzchnię serka i kładziemy na
nim plastry fig.
Polewamy miodem, posypujemy orzechami i
wstawiamy do piekarnika na 20 minut.
Zadziwiające to ciasto. Z zaskakującym
środkiem. Prawie nie wyczuwa się w nim serka, chyba, że użyjecie
takiego, który już samodzielnie pełza. No i figi...marzenie.
Ale ja nie jestem obiektywna. Ja
uwielbiam wszystko, co figowe.
Smacznego bardzo
Cudna tarta! Uwielbiam figi i muszę je podobnie wykorzystać :)
OdpowiedzUsuńhttp://rankiemwszystkolepsze.blogspot.com/
Przyznam, ze figi wole w wydaniu z kozim serkiem, wiec sobie mysle jakby ta tarta wygladala i smakowala na slono, a nie na slodko.
OdpowiedzUsuńSierpien mi tez gdzies umknal. Ale ja ma podejrzenia gdzie - umknal mi w chlodzie i deczu, wiec mozna bylo nie rozpoznac ze to on.
Sierpiniu, gdzie jestes, odezwij sie prosze, zanim bedzie katastrofa. Mam nadzieje, ze jeszcze w przyjazni we wrzesniem ukazesz swoje pieknie sloneczne i cieple dni... Wspaniala tarta, wyglada oblednie. Pozdrawiam cieplo i dziekuje za pamiec o mnie.:)
OdpowiedzUsuń