I dla mnie przyszedł czas urlopu.
Co prawda dziś rano przeżyłam mały
szok, bo trawa w cieniu przybrała zdecydowanie srebrzysty kolor.
Zerknęłam na termometr i doszłam do wniosku, że do przymrozków
brakuje tylko 8 stopni.
Na szczęście srebrzystość na trawie
nie była szronem a drobinkami wilgoci. Potem słońce zrobiło
porządki i rozwiało moje wątpliwości co do pory roku.
Nie jestem na tyle naiwna by spodziewać
się tropikalnych upałów w drugiej połowie sierpnia, ale jakieś
marne 25 stopni byłoby całkiem przyjemne. Szczególnie na urlopie.
Ciasto, które upiekłam, a które jest
jeszcze gorące, miało być w pierwotnej wersji jagodowe. I pewnie
by było, gdyby nie drący się wniebogłosy kot.
Szary jest średnio rozmowny, za
to każda niedogodność jest przez niego ogłaszana wrzaskiem.
I takiż właśnie poderwał mnie na
równe nogi w czasie błogiego śniadania.
Wiem, że Szary jest panikarzem.
Wiem, że zaliczył ostatnio kilka potyczek, walcząc o życie i
naszą wolność ale ten wrzask należał do rodzaju „pomocy!”.
Jajeczko na miękko wylądowało w
trawie a herbata chlusnęła na Pannekotę.
Ruszyłam z odsieczą. Byłam to winna
kotu, Naszemu Dzielnemu Obrońcy.
Z sadu dobiegały jęki i postękiwania
więc na wszelki wypadek uzbroiłam się w miotłę.
Okazała się niepotrzebna. Bardziej
przydałyby się rękawice i sekator.
Mój pieszczoszek, obdarzony przez
naturę bardzo obfitym włosem, stał splątany jeżynami i głośno
przeciw skrępowaniu protestował.
Nie jest łatwo uwięzionego puchacza
uwolnić. On się miota, jeżyny ofiary łatwo nie oddają, ja walczę
z dzikością natury gołymi rękami.
Efekt był łatwy do przewidzenia:
zamiast jagód postanowiłam użyć jeżyn. Takie ich mnóstwo
czekało na kocie, obok kota, za kotem, pod kotem, że nie miałam
wątpliwości.
A kot? Ocalony i chyba nieco obrażony.
Ja, podrapana (jeżynami, nie kotem) i
zadowolona, choć na urlopie przyjdzie mi występować w
rękawiczkach.
Ciasto
jogurtowe z serem i jeżynami
ciasto:
blaszka 22 x 28
1 szklanka mąki
ćwierć szklanki oleju słonecznikowego
pół szklanki drobnego cukru
360 ml greckiego jogurtu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 cukier waniliowy
1 jajko
200 g serka śmietankowego np.
Philadelphia
2 łyżki cukru
1 łyżeczka esencji waniliowej
około 1,5 szklanki jeżyn i jagód
Miksujemy olej z cukrem. Dodajemy jajko
i jogurt. Przesiewamy mąkę z proszkiem. Wsypujemy do mokrych
składników. Mieszamy.
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia.
Wykładamy ciasto i wyrównujemy
powierzchnię. Nakładamy serek na całą powierzchnię. Sypiemy na
górę owoce i wkładamy ciasto do piekarnika.
Pieczemy 50 minut.
Po ostygnięciu posypujemy cukrem
pudrem i podajemy z bitą śmietaną lub lodami.
Smacznego i dużo słońca
Nasze Zeflik i Szpagietka to pospolite, gładkie dachowce i najwyżej mogą plątać się w zeznaniach, kto zeżarł szynkę z kanapki. Ale znam temat, bo 3 poprzednie koty to były persy. Szczególnie Pepisiak, który był abnegatem i miał ZAWSZE splatane futro, a poza tym był ciekawski i wszędzie właził (ciekawość zabiła kota, hłe, hłe...). Co do ciasta to się nie wypowiem, bo niestety nie jadam.
OdpowiedzUsuńP.S. Cieszę się, że Ci się moje pisanie podoba :-)
Ciasto pycha i prosze jaki dowod, ze kazda przygoda (nawet we wlasnym sadzie) moze byc kulinarna inspiracja :)
OdpowiedzUsuńJa tam wolę jeżyny... ;) Ciasto z pewnością smakowało bosko!
OdpowiedzUsuńMoja Ptysia też puchata, ciągle znosi do domu najróżniejsze rzeczy w tym swoim futrze...