Czy
koty jedzą czereśnie? A morele? A może jedzą pomidory? Czy ktoś
widział kota jedzącego z apetytem grejpfruta?
Cóż, o gustach się nie dyskutuje.
Chyba, że są to kocie upodobania.
Nasze koty jedzą swoje kocie puszki.
Nie pogardzą świeżym mięskiem a czasem nawet same coś upolują.
Są jednak rzeczy, które muszę mieć
na oku, bo koty tylko czyhają by się na nie połakomić. Na
przykłada morele. Kot wgryzający się w mechaty owoc jest dość
ciekawym zjawiskiem. Pomidora sama nie zje ale już rozkrojony na
kawałki znika w tempie ekspresowym.
Oto scenka dziejąca się teraz.
Siedzę przed komputerem a za ekranem
siedzi „Kota”. Przy prawej ręce postawiłam sobie miseczkę z
czereśniami. „Kota” siedzi jak skamieniała i patrzy we mnie
hipnotyzującym wzrokiem.
Siedzę i rozczulam się, że taka ta
„Kota” wpatrzona we mnie z miłością.
Tylko dlaczego z taką uwagą śledzi
każdy mój ruch z miseczki do ust? Jedna czereśnia, „Kota” ani
drgnie. Druga czereśnia...czy mi się wydaje, czy „Kota”
podsunęła się bliżej?
Kolejna czereśnia ...i już jestem
pewna, że towarzystwo „Koty” zawdzięczam owszem głębokiemu
uczucie, ale na pewno nie do mnie.
Spróbujmy
- Czy ty masz ochotę na czereśnie?
- Jak najbardziej - odpowiada mi
wzrok mojej pieszczoszki – tylko ty człowieku, wolno myślący
jesteś.
Podzieliłam się jedną czereśnią i
uznałam, że wystarczy eksperymentów. Przecież koty nie jedzą
czereśni! Moreli i pomidorów też nie. W takim razie czy moja
„Kota” to kot?
Zastanówmy się. Temperaturę lubi
bliską wrzenia. Kleszcze ani inne paskudztwa się jej nie imają.
Patrzy czasami tak, że aż ciarki
przechodzą. I jada dziwne rzeczy. Mało kocie.
Może to nie „Kota” tylko „alien”?
Nawet jeżeli, to takich puchatych
obcych mogłabym mieć więcej.
Pan Kot moreli i cytrusów nie lubi
ale ciastka i owszem.
Zostawienie tortu jest proszeniem się
o kłopoty.
Jednak nic go tak nie rusza jak ciasto
drożdżowe. Warkot pełen zadowolenia, dochodzący z gardła Pana
Kota przy zjadaniu drożdżowych okruszków słyszalny jest w każdej
okolicznej mysiej dziurze.
Tak, koty to jednak Obcy.
Warkocz cynamonowy najpierw wzbudził
mój zachwyt w jednym z ostatnich numerów Delicious. Potem oszalał
na jego punkcie Pan Kot a następnie w jego pachnące cynamonem sidła
wpadł MMŻ.
Podział był taki: ja upiekłam, MMŻ
zjadł a Kot dostał okruszki.
Cynamonowy warkocz z
rodzynkami
ciasto drożdżowe
500 g mąki pszennej
7 g suszonych drożdży
pół łyżeczki soli
1 łyżka cukru
1 jajko
230 ml mleka
oraz:
1/4 szklanki brązowego cukru
1 łyżka cynamonu
125 g masła
pół szklanki rodzynków
Ciasto drożdżowe z tego przepisu, w
zależności od dodanych składników, może być na słodko lub
słono. Ważna jest podstawa.
Do miski przesiewamy mąkę z drożdżami
i cukrem.
Mleko podgrzewamy z solą do
temperatury letniej.
Mleko mieszamy z rozmąconym jajkiem.
Powoli wlewamy mleko do maki i wyrabiamy mikserem (lub brudzimy sobie
rączki z braku miksera).
Wyrabiamy ciasto aż do uzyskania
gładkiej, sprężystej kuli (czyli około 10 minut). Będzie się
nieco kleiła ale posypanie rąk mąką skutecznie załatwi sprawę.
Przekładamy kulę ciasta do
natłuszczonej miski i przykrywamy folią. Pozwalamy ciastu podwoić
objętość co zajmie mu około godziny.
Do rondelka wkładamy masło.
Podgrzewamy masło i wsypujemy cynamon i cukier. Mieszamy i
odstawiamy do wystygnięcia.
Wyrośnięte ciasto przekładamy na
posypany mąką stół lub stolnicę i rozwałkowujemy na grubość 1
cm. Smarujemy rozwałkowane ciasto masłem z cynamonem (wcześniej
odlewamy 3 łyżki mieszanki cynamonowej do posmarowania góry
ciasta) i posypujemy rodzynkami.
Teraz następuje pierwszy trudniejszy
moment, bo trzeba ciasto zwinąć jak roladę. Robimy to ostrożnie,
by ciasto się nie rozerwało i rodzynki nie powypadały.
Zawinięte ciasto lekko rozpłaszczamy
rękę. Ważne by miało teraz szerokość 8-10 cm. Jego długość
zależy od tego jak długą roladę zwinęliście.
Czas na drugi trudny krok czyli
krojenie ciasta.
Wiecie jak wygląda warkocz przed
zapleceniem? Składa się z trzech długich pasków.
I tak musimy pokroić spłaszczoną
roladę.
Nie nacinamy od końca. Zostawiamy
kilka centymetrów, bo one będą trzymały ciasto w całości.
I zaplatamy. Nie przejmujcie się
kilkoma rodzynkami, które wam się wymknęły.
Ja musiałam swój warkocz podzielić
po zapleceniu na pół, bo w wersji całościowej nie zmieściłby
się w piekarniku.
Końcówkę warkocza podwijamy pod spód
i delikatnie przekładamy ciasto na blaszkę, wyłożoną papierem do
pieczenia.
Smarujemy warkocz resztą masła z
cynamonem, przykrywamy folią i odstawiamy na 45 minut by znów nieco
podrósł.
W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do
180 stopni.
Podrośnięty warkocz pieczemy 30-35
minut . Jeżeli nabiera zbyt szybko brązowego koloru, przykrywamy go
folią aluminiową.
Upieczony warkocz studzimy na kratce a
potem zajadamy na podwieczorek.
Smacznego
Zdecydowanie, Twoje koty są nie z tej ziemi:) Moja F. tylko popatrzy i powącha, ale nic ludzkiego nie zje.
OdpowiedzUsuńAch, warkocz wyglada pychotnie. Ja bym sie nawet okruszkami nie podzielia ;)
OdpowiedzUsuńChociaz moj ofutrzony na ludzkie jedzenie patrzy raczej z obrzydzeniem niz fascynacja. Ewentualnie interesuja go soki owocowe. Ale jedzenie, o nie dziekuje bardzo.
Zaczarowana KOta i wszystko jasne!! A warkocz wyglada oblednie!
OdpowiedzUsuń