sobota, 8 września 2018

Jesień po raz kolejny czyli piwo imbirowe


















Żółto się zrobiło dookoła. Czy was też zawsze zatrzymuje w miejscu ten widok? Sprawdziłam swoje wpisy z lat poprzednich i wychodzi na to, że albo jestem gapa, albo nieco opóźniona, albo romantyczna. Jakieś okruchy każdej z tych cech mam na pewno, bo co roku sytuacja się powtarza.

Lato, lato a potem nagle ni z tego ni z owego przeżywam uniesienia nadchodzącą jesienią.
Fajnie będzie powspominać w listopadzie czy marcu dłuuuugie i ciepłe lato. 
Ładuję akumulatory przed szarówką końca roku i magazynuję słońce gdzie się da; w słoikach, butelkach, włosach i wspomnieniach. Mogłabym mieć w spiżarni półeczkę. Na niej stałyby butelki z karteczkami:
"Zapach igliwia z 23 czerwca" lub "Wieczorne słońce z widoku na Rzędkowice" albo "Wilgoć poranna z młodego sadu" i moja ulubiona "Szorstka słodycz nagrzanej słońcem brzoskwini".

I co roku to samo. Wzruszam się kroplami rosy, brzydzę się pająkami, tłustymi jak gęsi. Nie żałuję mijającego lata. Ale nie tęsknię do chłodu i braku słońca.
Jak co roku z okazji pierwszego przymrozka pocieszam się, że dziś jest bliżej do wiosny niż było tydzień temu. 
Życie kołem się toczy. Jakbyśmy przy nim nie majstrowali, ile byśmy się nie naprotestowali, napsuli i nakombinowali wiosna zawsze przyjdzie po zimie a wrzesień to pożegnanie lata.
To dobrze. 
Wyobrażacie sobie, że pory roku następują losowo? Raz wiosna przychodzi po jesieni a zima rządzi dwie kadencje?
Ta przewidywalność to same plusy. Dostajemy nią po nosie. Niech nam się nie wydaje, że wszystko zależy od nas. Władcy świata to my - lubimy o sobie myśleć. A potem temperatura spada do minus 5 i już władca ma czerwony nos i pierwsze oznaki kataru. 
Władca z czerwonym nosem? Śmieszny widok.

Zagalopowałam się tym opisem. Na zewnątrz dzisiaj plus 23. Wieczory nie zapędzają nas jeszcze pod dach. 
Nawet piwo imbirowe dobrze się pije w tych okolicznościach.

Moje ulubione pijam czasami kiedy odwiedzam za wodą Córki. Tego lata tak za nim tęskniłam (za Córkami ma się rozumieć bardziej), że postanowiłam zamieszać swoje własne.
I wiecie co powiem? Jestem genialna! Wyszło fantastycznie.
Podaję przepis bo dni jeszcze ciepłe i spokojnie można się nim uraczyć.










Piwo imbirowe      (bez alkoholu)

zaczyn, który musi sfermentować:
1 łyżka startego imbiru (nie musicie go obierać ze skórki)
sok z całej cytryny
starta skórka z cytryny
2 łyżki brązowego cukru
1 szklanka wody źródlanej
2 łyżki rodzynek

Pakujemy wszystko do słoika. Przykrywamy krążkiem papieru do pieczenia i zakręcamy.
Mocno potrząsamy i odstawiamy w ciepłe miejsce.
Kolejnego dnia dosypujemy 1 łyżkę cukru i 2 łyżki startego imbiru. Zakręcamy, wstrząsamy i zostawiamy w cieple.
Ta operacja musi być powtórzona przez 5-7 kolejnych dni (w zależności od szybkości fermentowania zacieru; poczujecie jego moc w okolicach 5 dnia)

Czas na zamieszanie piwa.
Potrzebujemy:
3 litry zimnej wody źródlanej
pół litra wody źródlanej gorącej
400 g cukru
sok z jednej cytryny
zacier imbirowy

Zacier imbirowy przecedzamy przez sitko wyłożone czystą gazą. Odciskamy to, co pozostało  na sitku i przefiltrowany płyn imbirowy wlewamy do 3 litrów chłodnej wody. Dodajemy sok z cytryny.
W gorącej wodzie rozpuszczamy cukier i całość chłodzimy. Schłodzony syrop łączymy z wodą imbirową.
Przelewamy napój do plastikowych butelek (wiem, że to nieekologicznie i w ogóle fuj, ale tylko tak miałam możliwość sprawdzić, czy wszystko przebiega jak powinno). Zostawiamy jakieś 10  cm przestrzeni od korka butelki. Zanim zakręcimy butelkę, ściśnijmy nieco szyjkę, by bąbelki dojrzewającego piwa miały nieco miejsca - butelkę jakbyśmy zgniatali plastikową butelkę przed wyrzuceniem.
Moje piwo imbirowe zajęło 3 półtora litrowe butelki i jedną 330 ml.
Po 3 dniach od rozlania butelki wróciły do swojej pękatej postaci - bąbelki zrobiły swoje.
A jak smakowało? Nieziemsko.
Róbcie i chwalcie się swoimi umiejętnościami.


 Smacznego

1 komentarz:

  1. O, wow! Nawet nie wiedzialam, ze w domu mozna cos takiego uczynic! I zaluje, ze minelam sie z nim o kilka dni! PYCHA!

    OdpowiedzUsuń