Ni z tego, ni z owego i mamy czternasty
listopada. Prawda, że to epokowe odkrycie?
Zahibernowała mnie pogoda, szarość
zaokienna, szum kaloryferów i szuflada z wełnianymi szalikami.
Kiedy kilka dni temu, rano na dachach
zobaczyłam pierwszy w tym roku poważny szron, a zza okna dobiegły
mnie dawno nie słyszane szurania skrobaczek, wpadłam w popłoch.
Jak to tak? To już? Po wszystkim?
Koniec słońca? Koniec światła i niebieskiego nieba?
Teraz tylko szarość, półmrok i
odliczanie dni do Gwiazdki?
Popłoch zmienił się w odrętwienie.
Na zewnątrz szarość miała się dobrze. W moim wnętrzu zaczął
rozrastać się obcy. Z kwaśnym wyrazem twarzy, pełen gorzkich
spojrzeń i niestrawnych myśli.
Powlokłam się do szuflady, która od
kilku miesięcy spała snem
spokojnym. W moim domu nie znajdziecie drzwi do Narni ale po otwarciu
komody wydawało mi się, że zawiało chłodem. Śpią w niej
czapki, szaliki i rękawiczki.
Mój obcy
zatryumfował. Umarło ciepło, niech żyje zimno! - krzyknął.
Zanurzyłam ręce
w zimowych różowościach, puszystych pomponach, błękitnych
szorstkościach szalików. Było przyjemnie. Zawartość szuflady
wyglądała jak optymistyczna perspektywa. Nie miała nic wspólnego
z przygnębieniem i nudą.
Może nie będzie
tak źle?- przemknęło mi przez myśl.
Obcy poruszył się
z niezadowoleniem. Smutek ma być! Chandra! Ciemność w duszy!
A
figa...pomyślałam.
Różowa czapka,
zielone rękawiczki...no, no, nawet latem nie ubieram się tak
kolorowo.
Chyba zapomniałam,
że na złe uroki są dobre uroki. Na szarość jest kolor, na smutek
jest uśmiech, na ponury nastrój jest gorąca herbata. Są
przyjaciele, koty, książki i szczypta optymizmu. I oczywiście jest
kalendarz. A ten pokazuje, że jest już czternasty listopada. Już!
Zapomniałam
dodać, że są też środki dopingujące pod postacią czekolady,
pikantnych przypraw, grzanego wina, wanilii i pieczonego boczku.
Z ich pomocą
każdego obcego przegonimy bez trudu. Do dzieła!
Najlepszy
antydepresant świata czyli boczek słodko ostry
kawałek surowego
boczku bez skóry (około 800 g), pokrojony na kawałki (takie na
jeden kęs)
1 gwiazdka anyżu
1 laska cynamonu
1 łyżeczka
suszonych płatków chilli
4 ząbki czosnku,
posiekane drobno
2 łyżki jasnego
miodu
1 łyżka oleju do
smażenia
2 łyżki jasnego
sosu sojowego
1 łyżka ciemnego
sosu sojowego
1 łyżka wina
ryżowego (można zastąpić białym wytrawnym)
pół łyżeczki
pieprzu syczuańskiego
1 łyżka drobno
pokrojonego imbiru
zielona cebulka
oraz
3 łyżki mąki
ryżowej
olej do smażenia
W garnku
zagotowujemy wodę i wrzucamy do wrzątku boczek. Po 3 minutach
wyjmujemy i osuszamy mięso. Studzimy.
Na patelni
rozgrzewamy olej. Wrzucamy anyż, cynamon i płatki chilli. Smażymy
2-3 minuty i dorzucamy czosnek. Smażymy minutę i dodajemy pieprz
syczuański.
Po minucie
dokładamy kawałki boczku. Mieszamy dokładnie i dodajemy miód,
imbir, oba sosy sojowe i wino ryżowe. Smażymy około 5 minut.
Wlewamy 3/4
szklanki wody i zagotowujemy.
Zmniejszamy ogień
i przykrywamy patelnię. Gotujemy 45 minut, aż boczek będzie
mięciutki. Sos powinien w tym czasie zostać zredukowany.
Podajemy z ryżem.
Tak mówi przepis
główny. Ja zrobiłam wg zaleceń ale sporo boczku zostało i
postanowiłam zrobić z niego przekąskę.
Wystudzone kawałki
boczku panierowałam w mące ryżowej obsmażyłam szybko na gorącym
oleju.
Do sałatki typu
kim chi i dobrego wieczornego serialu były idealne.
Smacznego
Hie, hie, ma się tego synchrona, siostro! Ja TEŻ mam pieczony boczek, co ino sprzyprawiany na bardziej swojska nutę. Ciąży mi w żywocie, ale rzeczywiście niezwykle poprawia humor!
OdpowiedzUsuńOj tak, taki boczek to musi być świetne lekarstwo na listopadową chandrę :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak boczek, ale wiem ze kolory dzialaja na pewno. No a cynamon i anyz sa dobre pod kazda postacia!
OdpowiedzUsuńWyglada cudownie! Moje smaki! A fotografie bajkowe!!!!
OdpowiedzUsuńWitaj Limonko, u Ciebie jak zawsze apetycznie i powiem Ci, że zawsze mnie zadziwiasz tym co przygotowujesz i jak to apetycznie jest podane. Jesteś po prostu niesamowita. Dzięki Tobie i Twoim koloowym daniom świat jest przyjemny i bardzo bardzo pozytywny. Dziękuję Ci..
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Ciepłe dla Was!!
p.s Kochana z małym pytankiem, czy będziesz chciała jakieś kartki świąteczne dla Ciebie lub Twoich bliskich??Jeśli tak to prosze o kontakt. Ściskam serdecznie!!
Chyba gdzies się ulotniłaś, hihiihhi bo cicho na blogu!!
OdpowiedzUsuńAle fajny pomysł na boczek! Dzięki wielkie ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Podstawyfrancuskiego.pl - nauka francuskiego