Nie będę w tym roku w żaden sposób
komentować opinii na temat zbliżającego się Halloween.
Zresztą, bardziej pochłania mnie
logistyka cmentarnego przedsięwzięcia niż kolejne przelewanie z
pustego w próżne.
Czas leci, lata mijają, starzeje się
nie tylko pisząca te słowa, ale cały świat wokół. Ilość
miejsc do odwiedzenia przekracza możliwości czasowe. Kiedyś na
wizyty grobowe poświęcałam jedno popołudnie. Potem musiałam
zarezerwować też poranek. Dziś przez trzy dni staram się nikogo
nie zaniedbać.
Bagażnik samochodu po brzegi
wypełniają znicze. Kiedyś mieściły się w torebce.
Mniej myślę o diabłach i siarce a
więcej o tych, których już pożegnałam na zawsze.
Dynie porozstawiałam po domu. Worek
cukierków czeka na poniedziałkowych gości, którzy z zapadnięciem
zmroku zaczną krążyć po okolicy. Niech nadchodzą.
Kolejny raz pokiwam głową nad ludzką
niekonsekwencją. Dlaczego?
Posłuchajcie:
- Mamo, pójdziemy na Halloween?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to nie jest polskie święto, Brajan.
I to by było wszystko na temat:
„Halloween a sprawa polska”
Babeczki
dynie
(na 20 foremek o średnicy 7 cm)
ciasto na babeczki:
1,5 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
pół szklanki drobnego brązowego
cukru
1 szklanka dyniowego puree*
2 jajka
pół szklanki jogurtu
1/3 szklanki oleju
starta skórka z pomarańczy
krem
200 g miękkiego masła
300 g serka śmietankowego (np.
Piątnica)
3 łyżki cukru pudru
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
oraz
kieliszek likieru pomarańczowego do
nasączenia babeczek
pomarańczowy barwnik spożywczym
masło do wysmarowania foremek
*Dynię (najlepiej hokkaido lub
butternatsquash), pokrojoną na kawałki i pozbawioną pestek
pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około pół
godziny lub do miękkości.
Z wystudzonej dyni zdejmujemy skórki i
miksujemy w blenderze. Jeśli macie kłopoty ze zmiksowaniem dyni bo
jest za sucha, miksujcie ją z jogurtem lub olejem. One i tak będą
użyte w cieście.
Wszystkie składniki muszą mieć
podobną temperaturę. Przesiewamy mąkę, proszek, sodę i cynamon
przez sito.
W misce mieszamy wszystkie mokre
składniki czyli puree dyniowe jajka, jogurt, olej (chyba, że
dodaliście wcześniej do dyni), skórkę plus cukier. Mieszamy (nie
potrzebujemy miksera).
Dodajemy mokre do suchych i jeszcze raz
mieszamy, ale raczej niedbale. Nie męczcie ciasta za długo bo po
upieczeniu będzie twarde. Cztery, pięć machnięć łyżką powinno
wystarczyć.
Piekarnik rozgrzewamy do 170 stopni.
Foremki smarujemy masłem i wypełniamy
ciastem.
Pieczemy 25 minut lub do suchego
patyczka.
Upieczone babeczki studzimy.
Wystudzone ciastka wyjmujemy z foremek
i ścinamy wszystkie pagórki, wzniesienia, wybrzuszenia i brzuszki.
Z nich zrobimy ogonki dyniowe.
Przygotowujemy krem.
Miękkie masło ucieramy z cukrem na
puszysty krem. Mieszamy z wanilią.
Dodajemy serek (musi mieć tę samą
temperaturę co masło, bo inaczej będzie katastrofa) i mieszamy
łyżką do połączenia się masła z serkiem.
W miseczce mieszamy likier pomarańczowy
w 4 łyżkami przegotowanej wody.
Nasączamy ponczem pomarańczowym dół
babeczek.
Dobieramy babeczki w pary. Na jednej
kładziemy łyżkę kremu i przykrywamy drugim ciastkiem. Lekko
przyciskamy by krem się równo rozprowadził.
Kiedy uporamy się z klejeniem babeczek
( zaczynają przypierać kształty dyni), wkładamy je na pół
godziny do lodówki by krem stężał.
Do reszty kremy dodajemy pomarańczowy
barwnik i mieszamy dokładnie.
Wyjmujemy babeczki z lodówki i cienko
smarujemy z każdej strony kremem. Znów umieszczamy w lodówce aż
krem stężeje.
Ponownie wyjmujemy babeczki i pokrywamy
grubą warstwą kremu. Staramy się zakryć wszelkie ślady ciasta,
Jeśli ktoś ma zdolności manualnie,
może się pokusić o nadanie babeczkom kształtu zbliżonego do
oryginału.
Mnie wyszło jak wyszło.
Z obciętych górek ciasta (patrz
wyżej) wycinamy ogonki i wciskamy w krem.
Ostatni raz wkładamy babeczkowe dynie
do lodówki.
Potem możemy zacząć zapalać świece
i obwieścić, że Halloween czas zacząć.
Limonko kochana. Ja też nie obchodzę Hallowen, to nie moje święto. Nie mniej jednak Twoje babeczki są genialne i jak dla mnie mogą śmiało być podarkiem dla tych, którzy lubią wspomniane wcześniej święto. Co do odchodzenia ludzi, starzenia się... Niestety, nadal prawdziwe przysłowie wciaż aktualne "Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą...." Wszystkiego dobrego na ten nadchodzący czas.Pozdrawiam WAS Serdecznie!!
OdpowiedzUsuńWszystko to prawda tylko rzadko o tym myślimy na co dzień.
UsuńPozdrawiam i ściskam:)
Limonko najkreatywniejsza, Twoje babeczki mnie zwalily z nog.
OdpowiedzUsuńJa wole Wszystkich Swietych od Halloween, ale na babeczki bym sie skusila :)
Najlepsze jest to, że możemy mieć i jedno i drugie:))
UsuńRewelacyjnie Ci się udały! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:))
UsuńNo i dlaczego ja tu wchodzę o tej godzinie? Teraz będę taaakaa głodna! :)) Babeczki pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńps. Też uznałam, że milczenie w w/w temacie będzie złotem :)
To najlepszy komentarz jaki czytałam:)) Dziękuję
UsuńNo, no, sister, przy tym toś się musiała oślęczeć! Niezły bajerek! Mnie też czasami nachodzi na jakiś zabłysk, a nie ino boszczyk i chabanina... Zobacz moje banianki; jakby ktoś nie doczytał, że to dyniówy to ciężko się domyślić :-)
OdpowiedzUsuń