Jeśli ma się dość łażenia po
Londynie ale nie chce się wyjeżdżać z wielkiego miasta, trzeba
wypić kawę.
Miejsc odpowiednich dla uzależnionych
od kofeiny stolica Wielkiej Brytanii oferuje bez liku. Od najbardziej
niewyszukanych po najbardziej wyrafinowane.
Przyznam, że jestem uzależniona od
kawy a to pociąga za sobą pewną wybredność.
Nie każda kawa mi smakuje. Marudzę,
wybrzydzam i kręcę nosem.
Oczywiście czasami, nie zawsze.
Wiem, że lepiej nie wypić kawy w
ogóle niż napić się płynu kawopodobnego. A tych jest mnóstwo.
Ale nie kawa zdecydowała, że
wybrałyśmy Caffe Concerto na miejsce naszego lunchu.
Moja Mama zastygła przed wystawą
pełną ciastek. One wciągnęły nas do środka.
A wewnątrz...Wiedeń. Lustra na
ścianach, kryształowe żyrandole, cichy szmer rozmów i zapach
kawy.
Zamiast kawiarni w Whitehall
znalazłyśmy się przy Herrengasse w stolicy Austrii.
Z naszej trójki tylko jedna mogła
bezkarnie wchłaniać kalorie. Jej wybór padł na millefeuille.
I kiedy ciasto pojawiło się na stole,
na twarzy Córki pojawiło się nieukrywane rozczarowanie: a gdzie są
truskawki?
Nie mam pojęcia dlaczego ona
spodziewała się truskawek. Jakaś podświadoma potrzeba zadziałała.
Millefeuille nawet bez truskawek było
wspaniałe. I mimo, że ta kremówka nie jest łatwa do eleganckiego
zjedzenia (jak wszystkie ciastka z ciastem francuskim), została
okrzyknięta najlepszą kremówką tego roku.
Wizja millefueille z warstwą truskawek
i pysznym kremem patiserie skutecznie zagnieździła się w mojej
głowie.
Po powrocie do domu żadne inne ciasto
nie wchodziło w grę. Truskawki są, ciasto francuskie też. Czas
zagotować mleko i zabrać się do robienia kremu.
Millefeuille
z truskawkami i kremem patisserie
opakowanie ciasta francuskiego
1 szklanka truskawek
2 łyżki cukru
1 łyżeczka żelatyny
krem patisserie (wg Delli Smith)
1 jajko
1 żółtko
200 ml pełnotłustego mleka
25 g cukru
20 g mąki pszennej150 ml kremówki
1 łyżeczka esencji waniliowej
100 g miękkiego masła
Umyte truskawki kroimy na pół i
zasypujemy cukrem. Żelatynę zalewamy 2 łyżkami wody. Zagotowujemy
truskawki i na małym ogniu gotujemy minutkę. Zdejmujemy z ognia i
dodajemy do gorących truskawek żelatynę. Mieszamy aż się
rozpuści.
Studzimy truskawki.
Ciasto francuskie kroimy na
paski szerokości 5 cm. Nakłuwamy gęsto widelcem i kładziemy na
blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Blachę wstawiamy do
rozgrzanego do 190 stopni piekarnika i pieczemy 15 minut. W połowie
pieczenia znów nakłuwamy ciasto widelcem.
Upieczone ciasto studzimy.
Krem:
Ubijamy jajko i żółtko z cukrem na
puszystą masę. Zagotowujemy mleko.
Do ubitych jajek wsypujemy mąkę i
dokładnie mieszamy.
Wciąż miksując na małych obrotach,
wlewamy do jajek gorące mleko i wanilię.
Przelewamy mieszankę z powrotem do
garnka i ponownie stawiamy garnek na małym ogniu.
Wciąż mieszając zagotowujemy krem.
Powinien być gęsty jak budyń. Kiedy na powierzchni pojawią się
bąble, zdejmujemy garnek z ognia.
Przykrywamy powierzchnię kremu folią
spożywczą. To pomoże nam uniknąć kożucha. Studzimy.
Ubijamy masło na puszystą, białą
masę. Do puszystego masła dodajemy po łyżce masę budyniową.
Na paski ciasta francuskiego nakładamy
warstwę truskawek a na nią grubą warstwę kremu. Wszystko
przykrywamy drugim paskiem ciasta i znów kładziemy truskawki a
potem krem. Kolejny raz przykrywamy krem ciastem.
Posypujemy gotowe ciastko cukrem pudrem
i kroimy na porcje.
Pieczenie ciasta w paskach ułatwia
późniejsze krojenie.
Sezon truskawkowy zaczyna hulać na
całego. Nic nie stoi na przeszkodzie by część owoców zastosować
w takiej piętrowej formie.
Smacznego i pięknego weekendu
ojojjj to musiało być przepyszne, jak czytam składniki. Mniammm!
OdpowiedzUsuńOch, wlasnie o takie ciastko mialam na mysli zamawiajac!
OdpowiedzUsuńZachwycający deser :)
OdpowiedzUsuńJa kawoszem nie jestem, i może właśnie dlatego również jestem dość wybredna w kwestii kawy :)
Ale piękne ciacho! Czuję jego zapach, albo to tylko moja wyobraźnia! :)
OdpowiedzUsuńPs. Londyn i kawa - duet nieodłączny ;)
Ale piekne ciasto, niesamowity dobor kolorow. Piekny!!! i pewnie mega smaczne!!
OdpowiedzUsuń