Produkcja ruszyła. Śmiało można
powiedzieć, że jakiś czas temu. Szynki i boczki leżą w kąpieli
soli i przypraw by już niedługo złożyć się w ofierze na
wielkanocnym stole.
Jeżeli jeszcze czegoś nie pieczemy,
to najprawdopodobniej planujemy zestaw bab i mazurków, mających
oczarować każdą teściową.
Sprytniejsi bądź bardziej zabiegani
złożyli już zamówienia na zestaw świąteczny czyli jajeczko,
pasztecik, szyneczka, serniczek w pobliskich delikatesach.
Ostatnim ostrzeżeniem dla
niefrasobliwych jest jutrzejsza niedziela palmowa. Kto jeszcze nie
zdobył bazi, niech ubierze się ciepło i ruszy z sekatorem w
pobliskie chaszcze. Może znajdzie tam kilka puszystych gałązek.
W innym przypadku trzeba się będzie
zadowolić supermarketową pseudo cepelią. Swoją drogą ciekawi
mnie czy nasze marketowe palmy też kleją chińskie rączki?
Plastikowe i styropianowe jajeczka w
kolorze majtkowego różu i kanarkowej żółci nieodmiennie
wprawiają mnie w dobry nastrój. Jakim trzeba być daltonistą by
jajkom wielkanocnym nadać tak psychodeliczne barwy. Myślę, że
wytwórca dobrze się przy ich majstrowaniu bawi.
Zaglądam jeszcze do czekoladowych
zajączków, które jeszcze w grudniu były reniferkami i spokojnie
kieruję się do stoiska z owocami.
Tam znajdę czerwone pomarańcze. One
zakończą sezon zimowy. Zwlekałam z upieczeniem tarty pomarańczowej
i nagle okazało się, że albo dzisiaj albo poczekam do przyszłego
sezonu.
Od poniedziałku panować nam będzie
wiosna i pomarańcze będą brzmiały jakoś tak...passe.
Bierzmy więc ostatnie w tym sezonie
czerwone pomarańcze i zróbmy z nich pożytek.
Później niech nastąpią baby i
mazurki.
Tarta
z czerwonymi pomarańczami i orange curdem
(forma z wyjmowanym spodem o średnicy
24 cm)
spód:
200 g ciastek oreo
2 łyżki kakao
70 g stopionego masła
Wszystkie składniki miksujemy
blenderem na drobne okruszki i wykładamy nimi spód i boki formy.
Formę wstawiamy do lodówki.
krem orange curd:
3 jajka
2 żółtka
pół szklanki drobnego cukru
1/4 szklanki soku pomarańczowego
(wyciśniętego)
2 łyżki soku z cytryny
skórka otarta z dwóch pomarańczy
115 g zimnego masła, pokrojonego na
kawałki
oraz
200 ml kremówki
W szklanej misce mieszamy sok, jajka,
cukier, skórkę. Stawiamy miskę na garnku z gotującą się wodą.
Pamiętajcie by dno miski nie miało kontaktu z powierzchnią wody.
Kiedy cukier się rozpuści dorzucamy
kawałki zimnego masła i mieszamy krem.
Nie ubijamy tylko mieszamy np.
drewnianą łyżką. Po około 10 minutach krem powinien zacząć
gęstnieć. Jeśli zostawia ślad na łyżce, to znaczy jest gotowy.
Po schłodzeniu zgęstnieje jeszcze bardziej (ma przecież w sobie
masło).
Zgęstniały krem zdejmujemy z pieca i
przykrywamy folią spożywczą by uniknąć kożucha.
Wystudzony krem wkładamy do lodówki
na kilka godzin.
karmelizowane pomarańcze:
2 pomarańcze dokładnie wyszorowane i
sparzone wrzątkiem
pół szklanki cukru
1 szklanka wody
1 łyżeczka wody pomarańczowej
(niekoniecznie)
W szerokim, płaskim garnku
zagotowujemy wodę z cukrem. Gotujemy 3 minuty i wkładamy pomarańcze
pokrojone w plastry. Staramy się układać plastry obok siebie. Na
malutkim ogniu gotujemy pomarańcze w syropie około 20 minut.
Pilnujemy by się nie rozpadły.
Miękkie pomarańcze zdejmujemy z ognia
i skrapiamy wodą pomarańczową. Studzimy
Schłodzony orange curd wyjmujemy z
lodówki. Ubijamy kremówkę i dodajemy łyżkę orange curd.
Delikatnie mieszamy. Dodajemy resztę kremu pomarańczowego,
dokładnie łącząc go z śmietaną.
Wyjmujemy spód z lodówki. Wykładamy
cały krem i wyrównujemy powierzchnię. Na górę układamy plastry
karmelizowanej pomarańczy.
Niech energia tego koloru spłynie na
was.
A od poniedziałku tylko pastelowe
zielenie i błękity.
Smacznego
Slinka cieknie na widok tak apetyczny..mmmm:)
OdpowiedzUsuńTarta cieszy oko, a wpis ducha :-) Na maila wysyłam ci naszą palmę, jaką robię co roku z młodzieżowym kołem miłośników naszej ziemi. Większej się nie da, bo nie wlizie do kościoła, a poza tym nie chodzi o wysokość, tylko o urodę. Nasza na pewno bije na głowę te tyczkowate z samego papieru, zobacz, jaka jest mięsista... No w końcu prezesura obliguje :-D
OdpowiedzUsuńprezentuje się tak słonecznie, że uśmiech sam wyskakuje na twarzy :)
OdpowiedzUsuńCudowna!
OdpowiedzUsuńJa sobie właśnie dzisiaj kupiłam chyba ostatnie w tym sezonie czerwone pomarańcze... Czyżbym była passe...? ;)
Jakie tam passe. Jesteś akurat na efektowny finał:))
Usuń