Dość szybko zbliżamy się do 8 marca.
Czasami mam wrażenie jakby mi się hamulce zepsuły. Dni mijają, za
nimi tygodnie a potem jak się okazuje miesiące.
Jest co prawda jaśniejsza strona
zagadnienia związanego z mijającym czasem czyli nadchodząca
wiosna, ale pesymista powie, że w końcu, potem i tak znów będzie
jesień a za nią kolejna zima. Pesymizm jest w tym sezonie en vogue.
Póki co jakiś bocian szalony się
pojawił i zielone listeczki na ligustrze. Zarówno ptaszarni jak i
krzaków złe myśli się nie imają.
Szaleństwo ogarnęło świat. Mury
zaczęliśmy stawiać nie tylko w głowach ale i w przestrzeni.
Niedawno zamykaliśmy budki strażnicze na granicy i waliliśmy mury
jako symbol złych czasów. Dziś, raptem po 27 latach przymierzamy
się do stawiania nowych. Kto by za człowiekiem nadążył.
Najniższe instynkty doszły do głosu i strach się nie bać.
Strach gazetę otworzyć czy w pudełko
telewizora spojrzeć bo tam tylko jad i plucie. Ludzie przestali ze
sobą rozmawiać.
Skończyłam czytać Pogrzebanego
Olbrzyma Ishiguro. Historia lubi się powtarzać. Gdybyśmy z
przeszłych zdarzeń wyciągali wnioski, może nie pozwalibyśmy
sobie na nonszalanckie traktowanie wolności.
Wszystko się zmienia, zabawki mamy
coraz wymyślniejsze, żyjemy coraz szybciej, karuzela się kręci a
natura ludzka pozostaje bez zmian. Uczucia się nam nie modyfikują.
I ciągle łatwiej jest nienawidzić niż kochać.
Świat daje do myślenia.
Na osłodę nieskomplikowany serniczek.
Nigella niezawodna jest. Sos toffi w tym przepisie to promyczek
słońca. Rozjaśni każdą twarz.
Sernik
bananowy z sosem toffi
(tortownica o średnicy 23 cm)
spód sernika:
200 g ciasteczek imbirowych
70 g stopionego i wystudzonego masła
masa serowa:
4 dojrzałe (bardzo) banany,
rozgniecione widelcem
600 g serka śmietankowego typu
Piątnica lub philadelphia
1 łyżka soku z cytryny
6 jajek
100 g drobnego cukru
sos toffi:
100 g masła
125 g golden syrupu (lub innego syropu
melasowego)
70 g brązowego jasnego cukru
Miksujemy ciasteczka z płynnym masłem
i wyklejamy okruchami dno tortownicy. Schładzamy w lodówce pół
godziny.
Owijamy formę z ciasteczkowym spodem
folią spożywczą a potem aluminiową. Robimy to w celu
zabezpieczenia przed wodą, ponieważ sernik będzie pieczony w
kąpieli wodnej.
Nie przerażajcie się, to nie jest
skomplikowane. Dzięki tej metodzie sernik będzie delikatny i
kremowy. Para wytwarzana w czasie pieczenia podziała na niego jak
seans w saunie na naszą skórę.
W misie miksera umieszczamy wszystkie
składniki masy serowej. Miksujemy do połączenia się składników,
Wlewamy masę na ciastka i wstawiamy do
piekarnika rozgrzanego do 170 stopni.
Formę z ciastem umieszczamy większej
formie, do której wlewamy wrzątek. Powinno go być tyle, by sięgał
do połowy wysokości formy z sernikiem.
Pieczemy 70 minut. Sernik powinien być
ścięty.
Upieczony sernik wyjmujemy z piekarnika
i delikatnie zdejmujemy folie (ostrożnie, bo wszystko jest gorące).
Pozostawiamy do wystygnięcia.
Zimny sernik wkładamy do lodówki.
Robimy sos toffi.
Podgrzewamy na małym ogniu masło z
cukrem i syropem. Niech powolutku bulgocze 2-3 minuty.
Przelewamy sos do dzbanuszka i czekamy
aż wystygnie. Nie chowajcie go do lodówki, bo zamiast sosu
będziecie mieć blok toffi. Też dobry ale niczego nim nie
polejecie.
Nie polewajcie też sernika sosem a
potem wkładajcie do lodówki.
Pokrojenie sernika z zastygłym sosem
okaże się niemożliwe.
Sernik lubi zimno, toffi niekoniecznie.
Wyjście jest takie: polewamy sernik sosem przed podaniem. Jeżeli
chcemy podać tylko jedną porcję sernika, ukójmy jeden kawałek i
polejmy go sosem. Obejdzie się bez nieoczekiwanych wpadek. Wiem co
mówię.
A oprócz tego cieszcie się ciastem bo
jest tego warte.
Smacznego
Spokojnej niedzieli i byle do wiosny.
Bardzo kuszący sernik.
OdpowiedzUsuńdokładnie :>
UsuńMoze gdyby tak tych wszystkich co pluja jadem nakarmic takim sernikiem, to by im przeszlo? Sernik bananowy to jest innowacja jakiej szukalam. SUPER.
OdpowiedzUsuńMiałam dziś taki piec, ale zdecydowałam się na inny;) Ten będzie następny!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny i na pewno pyszny :)
OdpowiedzUsuńCieknie slinka, oj cieknie..
OdpowiedzUsuńLubię takie promyczki słońca :) Mi niestety czas tak samo ucieka przez palce. Jedynie cieszę się z tego, że może do urlopu we wrześniu jakoś przetrwam :)
OdpowiedzUsuńNo to caUski! Kochajmy się i jedzmy serniki (albo np. gomółki, jak ja!)
OdpowiedzUsuńMmm... Robiłam go już kiedyś, jest boski!
OdpowiedzUsuńGazet nie czytam, telewizji nie oglądam. Łatwiej i szczęśliwiej się tak żyje. Nie darmo Babcia mawiała: "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz"...