Rzadko się zdarza, że pracuję synchronicznie. Mam na myśli bloga. Chyba nigdy dotąd nie przygotowywałam potrawy i jednocześnie zapisywałam kolejne etapy pracy.
Zazwyczaj coś tam gotuję lub piekę a na samym szarym końcu zapisuję przepis.
Są tego oczywiste konsekwencje.
Czasami między pierwszymi dwoma etapami a trzecim upływa tyle czasu, że zapominam ile czego dałam. Lub co gorsza, zapominam co w ogóle dodałam.
Nie ma problemu kiedy korzystam z gotowego przepisu. Ale kiedy coś mi w wpadnie do głowy znienacka, w ramach radosnej twórczości, w zamian, natychmiast mi z głowy wypada konieczność zapisywania.
Potem błąka mi się po głowie niekompletny przepis. Zdjęcia są, wspomnienie również jak żywe, tylko źródła brak.
Zawsze sobie wtedy solennie obiecuję, że następnym razem oprócz noża i widelca w ręce, będę miała zatknięty za ucho ołówek.
I oczywiście na obietnicy się kończy.
Dziś był dzień przełomowy. Wszystko odbywało się równolegle i w pełnej harmonii.
Może dlatego, że każda część ciasta dawała mi chwilę wolnego w oczekiwaniu bądź na wystygnięcie, bądź upieczenie.
Co prawda nie jest to tort, a już na pewno nie ma nic wspólnego z klasyką ale takie małe odstępstwo od normy niech mi będzie wybaczone.
Chciałam się tym ciastem pożegnać z zimą. Mak jest dla mnie synonimem zimowych produktów. Nigdy nie zdarzyło mi się upiec makowca w żadnym innym miesiącu, poza zimowymi.
W spiżarni zachomikowałam dwa opakowania maku i wstydem byłoby go zmarnować.
Padło
więc na ciasto makowe z puchowym czekoladowym musem, przypominającym
pola w śniegu.
Ciasto
biszkoptowe z masą makową z figami i musem z białej czekolady
3 jajka
3 łyżki cukru pudru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
3 łyżki mąki pszennej
szczypta soli
Masa makowa:
400 g mielonego maku
3 jajka
3,4 kostki masła, w temperaturze pokojowej
3/4 szklanki płynnego miodu
4 łyżki drobnego cukru
4 łyżki oleju
1 szklanka pokrojonych fig suszonych, migdałów i skórki pomarańczowej.
Mus z białej czekolady:
400 ml kremówki
3 tabliczki białej czekolady
Zaczynamy od przygotowania masy makowej.
Zalewamy zmielony mak wrzątkiem. Wody dolewamy stopniowo, by masa po zamieszaniu dawała się lepić w kulki (to taki rodzaj testu). Mak nie powinien być sypki ale też nie może podchodzić wodą.
Najlepiej wlejcie do maku pół szklanki wrzątku i porządnie zamieszajcie. Potem dolewajcie wodę po trochu do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Do masy makowej dodajemy miód, olej, bakalie. Mieszamy i studzimy.
W tym czasie ubijamy na sztywno białka. W osobnej misce miksujemy na puch masło z cukrem.
Potem dodajemy, ciągle miksując, żółtka.
Łączymy masę makową z masą jajeczną (łyżką) i bardzo ostrożnie i delikatnie dodajemy ubite białka.
Wykładamy masę makową na blaszkę, wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy na 35-40 minut do piekarnika.
Kiedy mak się piecze przygotowujemy biszkopt.
Oddzielamy białka od żółtek. Ubijamy białka na pianę i dodajemy cukier. Potem wlewamy po kolei żółtka. Wyłączamy mikser i delikatnie, łyżką, dosypujemy przesiane przez sito mąki. Krótko mieszamy.
Wyjmujemy podpieczony makowiec z pieca (nie wyłączamy go) i na gorące ciasto wlewamy biszkopt. Wyrównujemy powierzchnię i wkładamy do piekarnika na 7-10 minut.
Upieczone ciasto wyjmujemy z piekarnika i studzimy.
Kiedy ciasto jest zupełnie zimne, kładziemy na nim np deskę do krojenia i delikatnie przewracamy na plecki. Takie upside down. Biszkopt stanowi teraz dolną część ciasta a makowiec leży na biszkopcie.
Czas na trzecią warstwę ciasta czyli mus z białej czekolady.
200 ml kremówki wlewamy do garnuszka i mocno podgrzewamy. Nie zagotowujemy. Zdejmujemy gorącą śmietanę z pieca i wrzucamy do niej połamaną czekoladę. Mieszamy aż się cała nie rozpuści. Studzimy.
Ubijamy pozostałą kremówkę i łączymy, łyżka po łyżce, z płynną ale zimną czekoladą.
Wylewamy mus na makowiec i schładzamy kilka godzin w lodówce.
Dekorujemy np suszonymi figami.
Wszystko wygląda jak zimowy, przysypany śniegiem, zmrożony szronem pejzaż.
Piękny ale już należący do przeszłości.
Smacznego
O, to mi wyglada na ciasto z gatunku slodkie jak pieron :) Idealne na pozegnanie zimy. Od jutra same serniki.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, że nie. Najsłodsza jest biała czekolada ale cała reszta dobrze równoważy słodkość. Ja zresztą zawsze daję mniej cukru niż rozsądek by podpowiadał.
OdpowiedzUsuńJa już zdecydowanie przerzuciłam się na bardziej wiosenne ciasta, ale teraz strasznego apetytu mi na takie cudo narobiłaś... :)
OdpowiedzUsuńA przy pieczeniu zawsze mam ze sobą ołówek - inaczej nie ma szans, żebym w szale radosnej twórczości zapamiętała, czego i ile dodałam... ;)
Ciasta z makiem lubię prawie tak bardzo jak świeżutkie maślane bułeczki :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwa uczta dla podniebienia i duszy!!:)Wróciłam :))
OdpowiedzUsuńLimoneczko moja kochana mak uwielbiam i mogę jeśc na okraglo caly rok bez względu na porę roku .wyglada rewelacyjnie ale mam pytanie jak zwykle jestem dociekliwa
OdpowiedzUsuń.Najpierw mak parzymy potem zimny mielimy i potem zalewamy wrzatkiem tak ?
ściskam gorąco
Majeczko kochana. Ja jestem leniuch, więc kupuję mak mielony. Taki zmielony zaparzam wrzątkiem a potem studzę i dodaję resztę składników.
UsuńCo tam u ciebie słychać? Jak zdrowie?
Ściskam cię mocno:))