No i koniec. Wydawało się, że ciągle
mamy czas, że jeszcze zdążymy a tu okazało się, że nawet butów
nie zdążyłyśmy porządnie rozchodzić. Jak ocierały pięty tak
ocierają. Trzeba będzie poczekać do następnego karnawału.
Raz, dwa i po karnawale. Pączki
zaliczone, teraz jeszcze śledzik i już.
Od jutra zero słodyczy, ani kropli
rozweselaczy. Zostanie tylko „memento mori”. Do Wielkanocy.
A może jednak niezupełnie?
Robicie krótki karnawałowy rachunek
sumienia? Teraz jest nie gorsza okazja niż w noc sylwestrową.
Znów jest pretekst, żeby spróbować
zmienić coś na lepsze. Przytyć, schudnąć, przeprosić,
porzucić (tylko używki, oczywiście). I poczuć się lepiej.
Ale dopiero od jutra.
Dziś jeszcze zaszalejemy, pójdziemy
na całość. Zjemy michę churros bo dieta dopiero od jutra.
Wypijemy morze...wody, bo popiół to dopiero jutro.
Ile wytrwamy w twardych
postanowieniach?
Niektórzy pewnie wytrwają. Potem z
dumą będą obnosić swoje szczupłe talie i zdrowe cery.
Ci, którym znów się nie powiedzie,
pocieszą się kolejną okazją do złożenia sobie kolejnej
obietnicy.
Jak zwykle, jak co roku.
Próbujemy i próbujemy. Czasem nam się
uda, czasem średnio.
Ale to dopiero jutro.
Dziś nie martwmy konsekwencjami. Dziś
ważna jest zabawa. Dziś nie zastanawiajmy się nad postem i
wyrzeczeniami.
Kiedy jutro wstaniemy, wypijmy dużą
szklankę wody z miodem i cytryną i wróćmy do myśli o ascezie.
A potem zjedzmy zupę. Taką ratunkową.
Od niej możemy zacząć czas wyrzeczeń i pokuty.
Jeżeli oczywiście mamy taką
potrzebę.
Zupa z harrisą i fasolą
1,5 litra bulionu
1 puszka białej fasoli
1 łyżka harrisy
1 cebula
1 ząbek czosnku
2 łyżki kaparów
puszka pomidorów
1 liść laurowy
1 łyżeczka mielonej kolendry
pół łyżeczki zaataru
(niekoniecznie)
2 łyżki oliwy
Na oliwie podsmażamy pokrojoną cebulę
i czosnek. Dorzucamy liść, kapary i pomidory. Gotujemy 5 minut i dodajemy
przyprawy. Odsączamy i przepłukujemy fasolę i dodajemy ją do
garnka z cebulą i pomidorami. Następnie wlewamy bulion. Mieszamy i
doprawiamy do smaku. Zagotowujemy zupę i wlewamy do miseczek.
Najlepiej przygotować sobie takie
lekarstwo dzień wcześniej.
A potem spokojnie planować poprawę.
Smacznego z lekkim przymrużeniem oka.
Oj kusicielko, kusicielko.Dzisiaj można, jutro nie:))Jakieś postanowienie trzeba mieć:)A więc ja postanawiam, że..;))) póki co popatrzę dłużej na te Twoje smakołyki i pozdrowię Was serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńDaj spokój postanowieniom. To najkrótsza droga do wyrzutów sumienia:))
UsuńOj, taka zupa na zimowe obiady to propozycja nie do odrzucenia. A moze i w czasie postu mozna sobie na nia pozwolic? W koncu fasola jest nieskomplikowana i sycaca :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z tobą zgadzam:) Buziol
UsuńJak ja kocham postanowienia, od jutra..... :)
OdpowiedzUsuń