Długie nogi. O tak. Chciałabym mieć
długie nogi. Pończochy i jeansy rurki nosiłabym od rana do nocy.
Niekoniecznie razem.
I chciałabym być wyższa. Nie jakoś
ekstremalnie, ale te 10 centymetrów byłoby mile widziane.
I chciałabym być szczuplejsza. To
akurat łatwo osiągnąć. Przynajmniej teoretycznie. Nie jem od
zaraz ciastek, ograniczam obiady a drinki wylewam do zlewu. I biegam,
dużo biegam. Niekoniecznie od razu maratony (choć to one są
najbardziej modne teraz), ale wchodzenie po schodach zamiast windy
też się liczy.
No i chciałabym być młodsza. Tu
niestety mam problem. Tego faktu nie da się zignorować. Co prawda
data w dowodzie przeszkadza mi tylko w mocnym świetle i po założeniu
okularów ale nieco mnie to uwiera.
Pocieszanie się, że młodość nie
wieczność a teraz do uroku osobistego doszło doświadczenie brzmi
nieco fałszywie.
Zapytajcie mnie czy chciałabym mieć
np. 20 lat mniej. Nie łatwo jest odpowiedzieć. Czy chodzi tylko o
lata czy może o to, co się nagromadziło w głowie również. Bo
moja głowa dziś i głowa kiedyś to dwie różne głowy. Moja głowa
lubi mieć tyle lat ile ma.
Co do reszty pewne zmiany mogłyby mi
wyjść na dobre.
Tak więc nogi mi nie urosną. Wzrost
jaki mam taki mam. Z wagą bywa różnie.
Teraz wszystko zależy od siły woli.
Ta, nie rozpraszana usilnym skupianiem się na wydłużaniu nóg,
powinna dać radę zmienić to, co zmienić można. Czyli nastawienie
do samej siebie.
Może podejdę do tego tak... zużywam
mniej plastrów depilacyjnych (bo mam mniej nóg), potrzebuję mniej
materiału na uszycie sukienki (bo wzrost mam mikry), nikt nie nabije
sobie guza w zderzeniu ze mną (bo jestem miękka). Nad pożytkiem z
wieku nawet się nie zastanawiam bo to on daje mi dystans do samej
siebie. Czyli krótko mówiąc jest dobrze.
Na wszelki wypadek zamiast ciasta w
sobotę będzie dziś przepis, który można zastosować w parze z
chodzeniem po schodach ( na wszelki wypadek gdybym jednak uznała, że
pięć kilo mniej jest wskazane).
Sałatka z brokułów z papryką i
mozzarellą
1 brokuł
3 ząbki czosnku
1 słodka papryka czerwona (teraz można
kupić długie hiszpańskie)
1 papryczka chilli
1 łyżka kaparów
1 kulka mozzarelli
sok z połówki cytryny
5 łyżek oliwy
sól, pieprz
listki bazylii
Brokuły gotujemy (najlepiej na parze).
Mam nadzieję, że lubicie chrupiące, bo inaczej wszystko w efekcie
końcowym zamieni się w papkę. Pilnujcie więc brokułów a po
ugotowaniu przelejcie je lodowatą wodą. Dzięki temu zatrzymacie
proces gotowania a brokuły będą pięknie zielone.
Na oliwie smażymy paprykę pokrojoną
w paseczki, czosnek pokrojony w plasterki i drobno pokrojone chilli
(ilość zależy od waszej tolerancji ostrości). Dorzucamy kapary i
smażymy minutę, mieszając.
Na koniec wyłączamy ogień i na
patelnię z papryką i czosnkiem dodajemy brokuły. Solimy, pieprzymy
i polewamy sokiem z cytryny.
Wstrząsamy zawartość i przekładamy
do miski. Dodajemy porwaną na kawałki mozzarellę i listki bazylii.
Polewamy 2 łyżkami dobrej oliwy i podajemy.
Co wy na taką propozycję zamiast
sernika?
Ja uważam, że słowo „zamiast”
jest tu niepotrzebne. Można przecież mieć jedno i drugie.
Smacznego
Skoro w daniu jest ser, to jest to sernik na 100 % :)
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńNo z taką sałatką zamiast deseru 5 kg zniknie w miesiąc... No szkoda, że nie możemy się popoprawiać według naszego gustu... ale co zrobić... trzeba żyć z tymi niedoskonałościami :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Jak tu pogodzić to co lubimy, z tym co odchudzające:)
UsuńNie wiem czemu tu nie ma mojego komentarza. Napisałam, że..uwielbiam tego typu sałatkę:)To jedna z moich ulubionych.Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuń