Jeżeli komuś wydaje się, że jest
częścią Europy i czuje pokrewieństwo z obywatelami krajów o
ugruntowanej demokracji to muszę go wyprowadzić z błogostanu. Do
Europy jest nam równie daleko jak na Marsa.
Nie mamy nic wspólnego z Francuzem,
Anglikiem, Hiszpanem czy nie przymierzając z Niemcem. Przypadkiem
trafił nam się kawał ziemi leżący w centrum Europy ale to nie
czyni z nas europejczyków.
Wrzawa, jaka podniosła się z okazji
sukcesów pewnego filmu wprawiła mnie z zażenowanie. Już
zapomniałam, że radość z czyichś sukcesów nie jest wpisana w
polski genotyp. Zapomniałam jak prześcigaliśmy się w opluwaniu
pewnego prezydenta, bo traf chciał, że dostał Nobla. Puściłam w
niepamięć to, że uwielbiamy zaszczuwanie tych, którzy wyrastają
ponad szereg. Jak lubimy się umartwiać, jak kochamy obnosić się
ze swoim (często wyimaginowanym) cierpieniem.
Podejrzewam, że gdyby nad naszym
krajem pewnego dnia zaświeciło wieczne słońce i cudownym trafem
na wzgórzach urosły cyprysy, gdyby w rzekach popłynęła źródlana
woda, starzy odmłodnieli, młodzi zmądrzeli i wszyscy trafilibyśmy
kumulację w totka, to i tak znalazł by się niejeden, który
stwierdziłby, że należy mu się więcej. Bo ci inni są...głupsi,
mniej patriotyczni, nie zasługują, oszukiwali, ukradli lub po
prostu ich nie lubimy.
Aby daleko nie szukać, wystarczy
rozejrzeć się po sąsiadach. Moi poprzedni pisali na mnie donosy,
wycinali mi drzewa w ogródku, próbowali otruć psa. Przeszkadzało
im chodzenie po schodach (w moim domu!!!) i szum wody nalewanej do wanny.
Na szczęście zawsze można zmienić
miejsce zamieszkania.
I wydawało mi się, że mam takie
miejsce na ziemi, gdzie to całe nasze polskie bagienko nie dotrze.
Mam swoje drzewa, sarny, nawet dziki, ryjące jak...dziki.
Do czasu.
Po kilkunastu latach błogiego spokoju
i braku ludzi pojawili się sąsiedzi. Dookoła las, łąki, ptasie
gniazda i cisza.
Wiecie co zrobili nowo przybyli w
środku lasu? Najpierw wycięli drzewa, potem postawili płot. Nie
byle jaki płot. Betonowy. Osłupiałam na jego widok. Po co kupować
działkę w środku lasu a potem odgrodzić się od tego lasu
betonem.
Płot nie chroni niczego, bo na działce
nie ma ani wody, ani prądu, ani nawet łopaty wbitej w ziemię.
Powiedzcie mi czy my jesteśmy
normalni. Wyobraźcie sobie toskańskie wzgórze przeryte dwumetrowym
betonowym płotem lub prowansalską wioskę z barbakanem chroniącym
francuskie powietrze. A może angielską prowincję, gdzie jedno
pole od drugiego odgradza szary potwór.
Mam teraz podejrzenia, że może jakiś
zakład karny tu powstanie, bo chyba nie obóz?
Jak bardzo trzeba się bać świata, że
pierwsze co postanawiamy zrobić, to budowa ponad dwumetrowego
ogrodzenia? Jak bardzo trzeba być ślepym, żeby od tego, co
wydawało się największym walorem tego miejsca, odgrodzić się
szarym paskudztwem?
Dla mnie to tragedia.
Co stało się z zajęczycą, która od
lat miała swoją jamkę w tarninie?
Już więcej nie pokażę wam dzikich
szparagów, bo na ich miejscu stoi mur. I gdzie teraz lisica będzie
szukała truskawek?
Dziką różę, którą chodziłam
przycinać i spryskiwać przeciw robalom znalazłam obciętą i
porzuconą pod płotem. To nieważne, że nie rosła u mnie. Dbałam
o nią, bo była tego warta. Jak wszystko dookoła.
Czy przylecą do sadu dzięcioły? Boję
się, że za dużo w okolicy zmian.
I jak będzie wyglądała wiosna?
Na razie utonęłam w smutku.
Tak się zastanawialam Limonko,gdzie jesteś, co robisz i czemu Cie nie ma.Z Twoim postem wszystko stalo się jasne.Prawdę powiedziawszy to nie wiem co napisać...Moze jedno....kiedyś widzialam piekny dom z lasem, z pięknymi terenami...ogrodzony murem..A wiem, ze tam byla zielen i zycie bo obserwowalam jak sie buduje....W tym momencie...stoi nie wiadomo co....Przykre..Nie mniej jenak bardzo serdecznie Was pozdrawiamy:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu za dobre słowa. Ludzie są największymi szkodnikami.
UsuńTo naprawdę przykry widok... Mam nadzieję, że kiedyś jednak zmienimy podejście do tego, co nas otacza, oby tylko nie było za późno!
OdpowiedzUsuńOby.
UsuńDziękuję.
:(
OdpowiedzUsuń