- Dziękuję, pelargonie mają się dobrze.
- kawa na balkonie? A jakżeby inaczej?
- Kochanie, przynieść ci szal?
- Nie dziękuję, może po prostu posiedź
przez chwilę.
Fontanny szumią, liście szeleszczą pod
stopami. Na ławeczkach stale ktoś siedzi. Do balkonowej kawy dołączają głosy.
Wiatr wtrąca się do rozmów ale nie
nachalnie. Raczej podsłuchuje i niesie słowa dalej. Kawa nie stygnie mimo braku
pośpiechu.
I wszystko jest jakieś takie słoneczne,
pogodne, niedzielne.
- Czy to listopad?
- Niemożliwe, raczej wrzesień.
- Gdzie szale, katary i plucha?
- Cicho, sza...bo jeszcze obudzimy
listopad.
Kto to widział pić kawę w listopadzie na
balkonie? Żarty jakieś. A może prezenty?
Środek miasta, środek jesieni, środek
radości. Radości z pogody, z światła,
kawy i towarzystwa. Radość z życia... niech trwa.
I przepis na zupę nieoczekiwaną,
niespodziewaną. Wspaniałą bo jesienną, pełną ciepła jak dzisiejszy dzień.
Polecam.
zupa z pasternaku z dodatkiem
jabłka, balsamico i karmelizowanych orzechów włoskich
3 sztuki pasternaku
1 cebula
4 ząbki czosnku
4 cm imbiru
1 papryczka chilli
1 jabłko
1 łyżka garam masala
pół litra bulionu
1 szklanka mleka
pół szklanki kremówki
ocet balasmiczny
sól
pieprz
oliwa
orzechy włoskie
chipsy z pasternaku (do dekoracji)
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
Pasternak obieramy i kroimy na kawałki.
Mieszamy w misce z solą i oliwą. Polewamy 2 łyżkami octu balsamicznego. Wykładamy na blachę, wyłożoną papierem do
pieczenia. Pieczemy pasternak około pół godziny.
Na patelni rozgrzewamy łyżkę oliwy i
wrzucamy pokrojoną w kostkę cebulę, czosnek, chilli i imbir.
Smażymy 2 minuty i posypujemy garam
masalą. Smażymy kolejne dwie minuty.
Do garnka z bulgoczącym na małym ogniu
bulionem lub rosołem dodajemy upieczony pasternak i cebulę z czosnkiem,
imbirem, chilli i masalą.
Na patelni smażymy pokrojone w kawałki
jabłko (obrane ze skórki i nasionek). Dodajemy do bulionu.
Zagotowujemy wszystko, dorzucamy jabłko,
wlewamy mleko. Gotujemy na malutkim ogniu 20 minut.
Miksujemy zupę na gładki krem, dolewając
kremówkę i tyle bulionu by nie przypominała zaprawy murarskiej.
Przyprawiamy zupę solą i pieprzem.
Zupę rozlewamy do talerzy i dekorujemy
posiekanymi, karmelizowanymi orzechami, kroplami sosu balsamicznego i chipsami
z pasternaku.
I muszę tu powiedzieć, że dekoracja w tym
przypadku pełni nie tylko funkcję paprotki. Słodkie orzechy i kwaśne balsamico
cudnie współgrają z nieco jabłkowym ale pikantnym smakiem pasternaku. Chipsy i
orzechy są elementem chrupiącym.
Krótko mówiąc: jestem dumna z tej zupy.
Udała się pod każdym względem. Wszyscy domownicy się ze mną zgodzili.
Pasternaku! Witaj na moim stole!
Smacznego
Och, wow. Zrobie ta zupe w weekend. Bedzie w sam raz na listopad, bo nas juz ten piekny i sloneczny powoli opuszcza!
OdpowiedzUsuńDobrze rokuje, tylko skąd wziąć pasternak ?
OdpowiedzUsuńKupiłam w Auchanie. Ale widziałam też na straganie i w Kauflandzie:)
UsuńPozdrawiam bardzo
No to się listopad nam lekko obudził, ale i tak jest uprzejmy :) A zupka super, w sam raz na jesienne i chłodne wieczory! Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuń