I po wakacjach. Jest mi to zupełnie obojętne. Jedyna różnica, to
wcześniej zapadający zmierzch.
Całe lato czekałam na moment, kiedy będzie można na tarasie zapalić
świece i siedzieć
do bladego świtu. Kiedy nie trzeba będzie szukać swetra a myśl o
czapce nawet nie mignie
w mojej głowie. Kiedy bose stopy z przyjemnością przyjmą chłód
kamiennej posadzki
po gorącym dniu a na stole zamiast herbaty z cytryną będą stały
szklanki pobrzękujące lodem.
Czas, kiedy moje letnie marzenie miało szansę się spełnić, ja spędzałam
w okolicznościach
zbliżonych do arktycznych (oczywiście wg moich standardów). Kiedy
wróciłam do
naszego pięknego, mlekiem i miodem płynącego kraju, piękna pogoda
odeszła jak sen złoty.
Tak, tak, ziemia obiecana zawsze jest po drugiej stronie pustyni.
Dziś jest już wrzesień i nadzieje na party tarasowe w strojach
niekompletnych
raczej nam już nie grozi. Chyba, że mamy w planach mało romantyczne
zapalenie
pęcherza lub niezbyt dekoracyjny cieknący nos.
Jak poradzić sobie z nadciągającą melancholią? Te mgły poranne...fuj.
Te pajęczyny ozdobione poranną rosą...ohyda.
Te deszczyki lekkie jak świerszcze....zgroza.
Te dni krótkie i mroczne....ratunku.
Chociaż, z drugiej strony? nie,
jednak nie ma drugiej strony. Posiedziałam z pięć
minut szukając jasnych stron końca lata i nic. Nie znalazłam.
Idę do lasu. Jeśli nie wdepnę w jakieś pajęcze sieci, to jest szansa,
że wrócę odmieniona.
A jeśli znajdę jeszcze jakiegoś grzyba, to wrócę odmieniona na sto
procent. Na razie jestem
zgredem.
ciasto kakowe z cukinią i pistacjami
2 szklanki tartej cukinii
110 g miękkiego masła
1 szklanka drobnego cukru
2 jajka
2 szklanki mąki
pół szklanki kakao
1 łyżeczka sody oczyszczonej
pół łyżeczki proszku do pieczenia
pół szklanki oleju roślinnego
pół szklanki jogurtu greckiego
1 łyżeczka esencji waniliowej
1 szklanka połamanej ciemnej czekolady lub
czekoladowych chipsów
polewa:
2 łyżki masła
100 g ciemnej czekolady
pół szklanki orzechów pistacjowych
To nietrudne do upieczenia ciasto. Taka babka
ucierana ale podkręcona cukinią, co skutkuje
większą wilgotnością ciasta. Nie ma nic bardziej
rozczarowującego niż babka piaskowa
w dosłownym tego słowa znaczeniu czyli sucha.
Ciasta ucierane nie są moją ulubioną stroną
wypieków. Unikam ich z rozmysłem.
Jednak tym razem natura mnie pokonała. Brakło mi
pomysłów na zastosowanie cukinii,
która z uporem maniaka wciąż i wciąż wysuwa
zielone paluchy spod liści.
Uwielbiam cukinię, ale już mi brak cierpliwości
do jej uporu.
Dzisiejsze zastosowanie nie rozwiązuje mojego
problemu ale daje mi złudzenie, że to ciągle
ja a nie ona panuje w ogródku.
Koniec wstępów, bierzemy się za pieczenie.
Nastawiamy piekarnik do 170 stopni.
Miękkie masło, cukier i jajka ubijamy na puszysty,
jasno żółty krem. Ciągle ubijając, wlewamy
powoli olej.
W misce mieszamy suche składniki i przesiewamy
przez sito. Mieszamy je z masą jajeczną
i jogurtem.
Na koniec dodajemy wanilię i cukinię. Mieszamy,
posypujemy czekoladą i jeszcze raz mieszamy.
Blaszkę 21 na 28 cm wykładamy papierem do
pieczenia. Wykładamy ciasto i wkładamy do piekarnika.
Pieczemy 45 minut (sprawdzamy patyczkiem i jeśli
jest mokry, dopiekamy jeszcze 5 minut).
Robimy polewę. Na garnku z gorącą wodą stawiamy
miseczkę. Do niej wkładamy masło
i połamaną czekoladę. Po minucie mieszamy. Kiedy
czekolada się rozpuści zdejmujemy
miskę z garnuszka.
Ciepłe ciasto polewamy czekoladą.
Pistacje obieramy z łupinek i skórek. Siekamy
nożem niezbyt starannie.
Posypujemy orzechami ciasto i pozwalamy mu
wystygnąć.
Oczywiście pistacje możemy zastąpić dowolnymi
orzechami ale zieleń tych pierwszych jest
delikatną sugestią, że w środku też może jest coś
zielonego.
Smacznego bardzo
Limonko, moze i bylas zgredem, ale po ciescie tego nie widac. Po kawalku takiego ciasta i kubka herbaty zaraz wszystko wydaje sie lepsze. Nawt koniec lata!
OdpowiedzUsuńOj tam, koniec lata nie jest taki zły... Przynajmniej mam poczucie, że Święta coraz bliżej ;)
OdpowiedzUsuńA ciacho z pewnością smakowało wybornie :)