Najpierw wrzucić info na fejsa, że się wyjeżdża. Dokąd i z kim. Koniecznie ze zdjęciem z lotniska. Kolorowe bagaże i tłum obok obowiązkowe. Czasem ujęcie z tablicy odlotów.
Potem obowiązkowo widok płyty lotniska.
No i wnętrze samolotu. Szczegółowo. Plus
widok chmur za oknem.
Na miejscu trzeba pokazać światu
wszystko. Ławkę, palmę, kosz na śmieci, stół szwedzki, jaszczurkę, leżaki,
parasole. I słodkie nic nierobienie.
Ja w wodzie, ja po głowę w piasku, ja z
piwem, ja ze Sfinksem, ja opalony, ja blady. O nie, to znalazło się
przypadkiem. Bladość jest zabroniona.
Dozwolone są tylko ujęcia mogące wbić
igiełkę zazdrości lub wywołać podziw u oglądającego.
Ilość zdjęć wakacyjnych co roku zapierała
dech w piersiach. Ale od czasu kiedy nareszcie możemy je pokazywać na masową
skalę, kiedy nie trzeba zwabiać po urlopie znajomych by udowodnić im, że nasze
wakacje były the best, świat opanowało szaleństwo.
Wszyscy świetnie się na tych zdjęciach
bawimy. Tryskamy humorem, wciągamy brzuchy i wypinamy biusty. Kolorujemy
toskańskie pola (są nieco blade), dodajemy różu dmuchanemu flamingowi,
przyciemniamy błękit nad Kretą (bo wyprany ociupinę).
Co, oprócz lukrowanej rzeczywistości,
opowiadają fotki (bo trudno nazwać je zdjęciami) z wakacji?
Z moich obserwacji wynika, że półprawdę,
niecałą prawdę i nieprawdę.
Nie ma na nich wrzeszczących pociech,
zasmarkanych nosów i choroby lokomocyjnej.
Próżno szukać pleśni w łazience (chyba,
że skarżymy biuro podróży), i zmaltretowanych twarzy po sześciu godzinach
siedzenia na lotnisku.
Ekshibicjonizm połączony z niezłomną
wiarą.
Zatarły się granice między światem
prawdziwym a wykreowanym. Zresztą, kto dziś chce oglądać świat w realu? Po co
picassy czy photoshopy?
Ach, gdyby równie łatwo dałoby się
„sfotoszopować” nielubianą pracę lub skwaszoną teściową.
Marudzę?
Tylko trochę i tylko przez moment.
Burger ziemniaczany
na trzy burgery:
1,5 szklanki ziemniaków puree
1 mała cebula
2 ząbki czosnku
1 łyżka posiekanego szczypiorku
1 łyżka posiekanej pietruszki
3 łyżki drobno pokrojonych suszonych
pomidorów
1 jajko
pół szklanki startego na tarce sera (u
mnie mieszanka wędzonego bunca i cheddara)
płaska łyżeczki soli
spora szczypta startej gałki
muszkatołowej
pół łyżeczki płatków chilli
pół szklanki tartej bułki
2 łyżki klarowanego masła lub oleju
pieprz
oprócz tego:
3 plastry pomidora
3 plastry upieczonego bakłażana lub
cukinii
1 czerwona cebula, pokrojona w cienkie
plastry
3 liście sałaty (umyte i osuszone)
3 bułki do hamburgerów
sos do burgerów:
3 łyżki majonezu
1 łyżka gruboziarnistej musztardy
i
dowolny, ulubiony sos chilli
Na łyżce masła smażymy cebule i czosnek.
Kiedy zmiękną zdejmujemy je z ognia i studzimy.
Do miski kładziemy ziemniaki puree oraz
resztę składników na burgery wraz z cebulą i czosnkiem. Mieszamy, formujemy 3
burgery i obtaczamy w tartej bułce.
Odstawiamy na kwadrans.
Rozgrzewamy resztę masła i smażymy na
średnim ogniu burgery. Z obu stron powinny być dobrze przypieczone i chrupkie.
Mieszamy ze sobą musztardę i majonez.
Bułki kroimy wzdłuż i przypiekamy obie
połówki w opiekaczu.
Dolną połówkę smarujemy sosem
majonezowym. Kładziemy na nią sałatę a na nią burgera. Polewamy go sosem chilli.
Następną warstwą jest grillowany
bakłażan, pomidor i cebula. Na górę dajemy łyżkę sosu majonezowego i
przykrywamy górną, podpieczoną połówką bułki.
Spinamy burgera patyczkiem i podajemy z
np sałatką z ogórka małosolnego i pomidora.
Pustynia dookola rzeczywiscie! Tylko Limonki z drinkiem z palemka brakuje. Burgery super a media spolecznosciowe to klamstwa i instagram. I juz!
OdpowiedzUsuńW sieci funkcjonuję tylko w moim Barszczu, gdzie i tak nikt nie zagląda, więc bez przeszkód mogę sobie uzupełniać tę książkę kucharską dla H&C. Czniam insta, fejsa, tłita, a zwłaszcza tindera (popatrz, popatrz, Marzynia się dowiedziała, że jest i takie cóś!) koncertowo. A co do burgerów to dać mnie natychmiast, co ino z jakowąś chabaninką :-D
OdpowiedzUsuńHa, nie używać nie znaczy nie wiedzieć. Świadomość byt kształtuje. Nigdy odwrotnie.
OdpowiedzUsuńJa od tygodnia nie mam telefonu i czuję się jak młody bóg. Wolność, wolność i swoboda:)))
Uściski
Limonio, uzupełniłam przepis w odpowiedzi na Twoje pytanie :-)
OdpowiedzUsuńSzukałam właśnie takiego przepisu. Bardzo przydatny post.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłam na ten wpis!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo:))
Usuń