Cieszę się, że nie jestem pisarzem. Gdybym była już dawno
szlag by mnie trafił. Choć może byłabym ostrożniejszym pisarzem i do techniki
podchodziłabym z ograniczonym zaufaniem. Na bank pisałbym swoje dzieła
ołówkiem, piórem, długopisem czy rylcem. Może kułabym w kamieniu swoje dzieła
wiekopomne.
Niestety nie jestem, więc nie spodziewałam się kłopotów pod
tytułem „Limonka klika tajemniczy przycisk i wszystko wpada w wirtualny
niebyt”.
Koniec kropka a na ekranie zostaje jedno słowo „zdjęcia”.
Jestem ogromnym optymistą ale nawet ja nie mogłam udawać, że
to jedno słowo wypełni treścią wczorajszy wpis. Po chwili totalnej załamki,
rozpaczy, walenia głową w stół, wzywania na pomoc mocy z jednej i drugiej
strony, doszłam do wniosku, że może dobrze się stało.
Chciałam się z wami podzielić wrażeniami z mojej ostatniej
wycieczki. Chciałam to zrobić niejako teoretycznie, bo tylko ją opisując .
Dokumentacja fotograficzna powoli dopełzała dopiero zza wody i miałam nadzieję,
że kiedyś dotrze. A tu niespodzianka.
Wraz ze zniknięciem tekstu doszły do mnie wyczekiwane zdjęcia. Czyż
życie nie bywa zaskakujące? Choć podejrzewam, że uroczej autorce zdjęć żal się
zrobiło zrozpaczonej blogerki.
Dziś więc zamiast ochów i achów nad różnorodnością
londyńskiego straganu będzie przepis na ciasto. Upiekłam je na weekend, kiedy
pogoda powodowała kolejne fale rozpaczy. Jedyne dziesięć minut zabłąkanego
słońca wykorzystałam wczoraj na zdjęcia. Potem po prostu zjedliśmy ciasto z
przyjemnością.
Biszkopt z kremem pistacjowym
Wiem, że nie kupicie pasty pistacjowej równie łatwo jak
dżemu malinowego. Ale od czego jest wszechmogący Internet. Albo jeszcze lepiej,
zróbcie ją sobie.
Pasta pistacjowa:
250 g orzeszków pistacjowych niesolonych wyłuskanych ze
skorupek
pół szklanki cukru pudru
2 łyżki golden syrupu lub syropu cukrowego
2 łyżki wody
Pistacje wysypcie na blachę i włóżcie do nagrzanego do 180
stopni piekarnika. Uprażcie orzechy (około 10 minut) i zdejmijcie z nich
skórkę. Dobrze to zrobić między dwiema warstwami papierowych ręczników.
Golden syrup rozpuście w przegotowanej wodzie. Orzechy z
cukrem zmiksujcie na drobno w blenderze. Do drobnej masy powoli wlewajcie syrup
z wodą i miksujcie, miksujcie, miksujcie. Około 15 minut. Wszystko powinno był
zieloną zwartą masą.
Kiedy główny składnik będzie gotowy, możemy wziąć się za
ciasto.
Biszkopt:
Forma o średnicy 23 cm
4 jajka
pół szklanki drobnego cukru
szczypta soli
¾ szklanki pszennej mąki
¼ mąki ziemniaczanej
Przepis na ten biszkopt cieszy się w necie zasłużoną sławą.
Jest niezawodny, jakkolwiek szokująco by brzmiał.
Zatem, oddzielamy białka od żółtek. Ubijamy białka ze
szczyptą soli na sztywno. Dosypujemy do wciąż miksowanych białek po łyżce
cukier. Tak jak robimy bezę. Końcowy efekt przypomina zresztą bezę. Do niej
wmiksowujemy jajka.
Otrzymaliśmy puszystą jajeczną masę. Wyłączamy mikser.
Mieszamy obie mąki i przesiewamy przez sito. Następnie po łyżce delikatnie
łączymy z masą jajeczną. Nasze główne zadanie polega na nie przestraszeniu masy
jajecznej.
Połączoną z mąką i wciąż puchatą masę przekładamy do formy
wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy 40 minut.
Sprawdzamy suchym patyczkiem czy biszkopt jest gotowy.
Wyjmujemy formę z
ciastem z pieca (pamiętajcie o rękawiczkach) i z wysokości 50 cm rzucamy(to
działa) na podłogę.
Wkładamy biszkopt z
powrotem do wyłączonego pieca i pozwalamy mu tam ostygnąć przy uchylonych
drzwiach (piekarnika , oczywiście).
Pora na krem pistacjowy:
250 g mascarpone
300 ml kremówki
2 łyżki cukru pudru
4 łyżki pasty pistacjowej
odrobina zielonego barwnika (niekoniecznie)
Miksujemy na sztywno kremówkę. W osobnej misce ubijamy
mascarpone z cukrem, pastą pistacjową i barwnikiem. Do ubitego mascarpone dodajemy łyżkę ubitej śmietany
i delikatnie mieszamy ze sobą. Potem
dodajemy jeszcze drugą i trzecią łyżkę. Znów mieszamy. Teraz możemy śmiało
dodać resztę śmietany. Żadna przykra niespodzianka nie powinna nas spotkać.
Biszkopt kroimy na trzy krążki. Nasączamy pierwszy krążek
ponczem.
Poncz:
1 szklanka wody
2 łyżki cukru
sok wyciśnięty z jednej pomarańczy
można dodać dwie łyżki mocnego alkoholu np. spirytusu
Dodatkowo potrzebujemy miseczkę truskawek pokrojonych w plastry.
Nasączony krążek ciasta przykrywamy 1/3 kremu pistacjowego.
Przykrywamy krem rozrzuconymi plastrami truskawek. Kładziemy drugi krążek. Znów
go skrapiamy ponczem, smarujemy kolejna porcją kremu i przykrywamy truskawkami.
Potem kładziemy ostatni krążek i powtarzamy skrapianie i smarowanie. Jeśli
macie wystarczająco dużo kremu, posmarujcie też boki ciasta.
Taki przełożony kremem biszkopt wstawiamy do lodówki.
Przed podaniem dekorujemy wierzch ciasta truskawkami lub
pokruszonymi pistacjami.
Lekki, niezbyt słodki, ciekawy w smaku i kolorowo
wyglądający. Taka dostał ocenę od wczorajszych gości. Czyli chyba nieźle
wyszło.
Życzę wam słońca aż do końca dnia i mnóstwo smacznego.
Teraz muszę się skupić, żeby znów czegoś nie zepsuć.
biszkopt tez robię z tego przepisu, piękny tort:)
OdpowiedzUsuńBo to biszkopt idealny. Pozdrawiam:))
UsuńHa, ty masz swoje cudowności z ponczem, ja dzisiaj jadłam biszkopcik z truskawkami i galaretką na wierzchu, w środku..agrestową i powiem Ci, że pycha:) Pozdrawiam Cię serdecznie i...postaram się jutro odwiedzić Pocztę Polską, wiec...spodziewaj się przesyłki :)
OdpowiedzUsuńO!! Biszkopcik z galaretka też brzmi kusząco. Hm... uwielbiam czekać na coś miłego... Wygląda na to, że tydzień zacznie się miło.
UsuńTobie też życzę mnóstwo powodów do uśmiechu i pozdrawiam wesoło:)
Ciasto w slonku super. Moze nawet pistacje by mnie w nim nie zaatakowaly?
OdpowiedzUsuń(Tekst "Może kułabym w kamieniu swoje dzieła wiekopomne" powinien gdzies zostac wyryty. Jeszcze nie wiem gdzie, ale mi sie podoba)
Dobrze, ze zdjecia dotarly ;)
Pistacje w takiej ilości pozostałyby niezauważone. Na wszelki wypadek, następnym razem zamaskujemy je fioletowym barwnikiem. Może twoja alergia da się oszukać:))) Buźka
Usuń