piątek, 16 maja 2014

Pogodowe narzekanie i torcik z kremem pomarańczowym i czekoladą
























Leje, wieje, jest ohydnie. Gdyby nie zieleń dookoła, to pomyślałabym, że jesień przyszła. Wszystkie beczki, miski i pojemniki na deszczówkę mają dosyć. Od rana zdążyły się zapełnić ze trzy razy. Moja skromniutka grządka groszku cukrowego odpłynęła kilkanaście centymetrów. Wiem, że deszcz wiosną jest potrzebny. Nawet lubię wiosenne mżawki, sikawki i burze. Ale dlaczego jako jego uzupełnienie jest tak zimno!?
Nie mogłoby być 10 stopni cieplej? Plus sześć to jest o jakieś dziewiętnaście mniej niż lubię.
Niżej niż 25 jest mało komfortowo ale niżej niż 15 to już katastrofa.
Cieszę się, że mam piec. Po ostatnich wycinkach sadowych, nie musimy się martwić, że nie będzie czym go nakarmić. Choć wolałabym siedzieć przy ognisku zamiast przytulona do kafli.
Deszcz weekendowy jest jak kotwica. Unieruchamia wszystkich w domu. Rozpełzamy się po kątach czytając, drzemiąc lub pisząc.
Może to dobry czas na nadrobienie zaległości? Dotrę może do końca moich azjatyckich zdjęć? Z rozpędu list dzisiaj napisałam. Taki na papierze. Piórem. Dziwne uczucie.
Herbatę zaparzyłam z cytryną i miodem. Albo będę zaziębiona, albo pogoda ma na mnie większy wpływ niż sądzę.
Na razie żonglując cytrynami i zapomnianą od Wielkanocy pomarańczą, zabieram się za zrobienie ciasta. Lekkiego, bo to przecież wiosna. Pomarańczowego, bo zimno. Z czymś czekoladowym, bo polepszać humoru jest wymagany. I z dodatkiem np. truskawek, bo musi być optymistycznie, z nadzieją.























Torcik z kremem pomarańczowym i czekoladą

22 cm średnica formy

biszkopt czekoladowy:
4 jajka
4 łyżki mąki pszennej
4 łyżki cukru pudru
1 łyżka maki ziemniaczanej
1 łyżka kakao

krem:
250 g mascarpone
400 ml kremówki
1 galaretka pomarańczowa
sok z jednej pomarańczy
skórka z jednej pomarańczy
3 łyżki cukru pudru
ćwierć szklanki wody

polewa czekoladowa:
100 g czekolady deserowej
2 łyżki masła

Biszkopt jak biszkopt, zaczyna się od oddzielenia białek od żółtek. Białka ubijamy na pianę i dodajemy cukier puder. Ciągle ubijając wlewamy żółtka.
Na koniec, po wyłączeniu miksera wsypujemy mąki zmieszane z kakao i przesiane przez sito.
Foremkę wykładamy papierem do pieczenia i wylewamy ciasto. Można to zrobić w dwóch rzutach, wtedy problem z krojeniem ciasta na dwa krążki nie będzie wam spędzał snu z powiek. Po prostu pieczemy biszkopt w dwóch foremkach lub w dwóch kolejkach.
Upieczony biszkopt pozostawiamy do wystygnięcia.

Krem:
Umytą pomarańczę ścieramy na tarce. Potem wyciskamy sok. Uzupełniamy sok taka ilością wody by otrzymać pół szklanki. Stawiamy garnuszek z sokiem z piecu i zagotowujemy. Do zdjętego z pieca, zagotowanego soku wsypujemy galaretkę pomarańczową. Mieszamy do rozpuszczenia się proszku. Studzimy.
Ubijamy zimną kremówkę a potem zimne mascarpone z cukrem pudrem. Obie części delikatnie łączymy ze sobą.
Czas na dodanie do nich galaretki pomarańczowej. Ja robię to bardzo ostrożnie, krok po kroku. Najpierw łyżkę śmietany z serkiem łączę z jedną łyżką galaretki. Mieszam i powtarzam cały proces. Po trzeciej łyżce mam pewność, że żadne nieszczęście w postaci rozwarstwionego kremu już mi nie grozi.
Dokładnie mieszamy krem i przekładamy nim warstwy biszkoptu. Na samej górze ma wylądować spora porcja kremu.

Wkładamy całość do lodówki i w tym czasie, kiedy ciasto się chłodzi, przygotowujemy polewę czekoladową.
Czekoladę łamiemy na kawałki i wkładamy do miseczki razem z masłem. Miseczkę stawiamy na garnku z wodą. Woda w garnku nie powinna dotykać dna miseczki. Podgrzewamy wodę, która ogrzeje nam miseczkę. A tym samym stopi czekoladę i masło. Od czasu do czasu pomieszajmy czekoladę.
Zdejmujemy roztopioną czekoladę z ognia. Wyjmujemy ciasto z lodówki i pędzelkiem smarujemy cienką warstwą krem (pod warunkiem, że już stężał). Znów schładzamy aż czekolada zastygnie. Wtedy, bez obaw możemy ciasto pokryć resztą czekolady.
Dekoracja jest sprawą waszej pomysłowości. Świeże owoce do czekolady będą pasowały idealnie.






To pożegnanie z pomarańczami w tym sezonie. Zaraz na scenę wkroczą truskawki, poziomki, czereśnie i wiśnie.
Pomarańcze zostaną zdetronizowane. Odszedł król! Niech żyje król!

Smacznego

4 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba to połączenie smaków, takie zimowo-wiosenne :)
    Ja ostatnio kupiłam czerwone pomarańcze, i teraz się zastanawiam, co z nimi zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pycha mniam, mniam ,prezentuje się cudnie ,smakuje bosko .Pozdrawiam Majka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj cieplo, po przerwie wchodzę do Ciebie a tu takie piękne i slodkie ciasto, no bardzo apetyczne się tutaj prezentuje:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie piekne ciasto, jakie piekne zdjecia. Moze nastepne upieke takie!
    (a poziomki sa mniam mniam, nie smutno mi za pomaranczami)

    OdpowiedzUsuń